Wielu marzy, by pisać. Większość na tym kończy. Ich marzenie przypomina gęstą mgłę, w której błądzą, udając, że usiłują znaleźć z niej wyjście. Tak dobrze im w zamglonym, znanym i bezpiecznym środowisku, że nie zauważą, jak się w nim zestarzeją. Nawet, gdy to dostrzegą, stwierdzą, że mają jeszcze dość dużo czasu, by marzycielskiej mgiełce nadać realny kształt. Niepoprawni marzyciele… Zostawmy ich w spokoju.
Ten nieporadnik jest nie dla nich. Jest dla CIEBIE.
W przeciwieństwie do wspomnianych nieudaczników, marzysz, by pisać, ale nie chcesz na marzeniach poprzestać. Oczywiście, nie wystarczy nie chcieć. Ze stanu niechcenia należy przejść do stanu chcenia. Jak postawić na tej drodze pierwszy krok?
Otrzymasz za chwilę wskazówkę, a potem – w miarę posuwania się w dół strony – kolejne. Nie myl ich z poradami. Udzielenie porad byłoby równoznaczne z wzięciem odpowiedzialności za Twoje życie, a przecież to ty odpowiesz już niedługo za to, co z nim uczynisz.
Ważne, by zdefiniować dokładnie, czego się chce. Musisz przy tym zrobić to tak, by nie było wątpliwości, że to TY chcesz, a nie nikt inny.
Spójrz zuchwale w lustro i powiedz wyraźnie:
„JA CHCĘ PISAĆ”.
Następnie wytłumacz swojemu zaciekawionemu odbiciu, dlaczego.
„Oczywiście nie dla samego pisania. Nie chodzi mi o to, by pisać byle co, bo z tym jakoś sobie radzę, ale to, co uczyni mnie pisarzem. Nie byle jakim, ale znanym, koniecznie poczytnym, czyli takim, którzy z pisarstwa żyje, i to dobrze”.
Gdy już wygarniesz sobie prosto w twarz, co chcesz osiągnąć, skorzystaj z kolejnej nienachalnej wskazówki (poniżej).
By osiągnięcie wytyczonego celu było możliwe, powinieneś dowiedzieć się, jak i o czym pisać, by cię (w domyśle: twoje książki) kupowano. Jeśli wcześniej nie napisałeś czegoś, co sprzedałeś, od siebie tego się nie dowiesz. Musisz zaczerpnąć z doświadczeń poprzedników. Jak? Nie otrzymasz porady, a jedynie… Już wiesz, co.
Zanim coś napiszesz, poczytaj.
Zacznij od czytania znanych, a przy tym poczytnych (czyli żyjących jak pączki w maśle) pisarzy. Poznasz dzięki temu tytuły znaczących pozycji w literaturze. To pomoże ci uniknąć tytułowych plagiatów. Nie ma nic gorszego od odebrania czytelnikowi chęci do czytania po szybkim rzuceniu okiem na okładkę. Nikt nie będzie przecież chciał czytać tego, co już przeczytał. Jeszcze nieprzeczytanego do czytania jest tyle, że życia nie starczy.
Jeśli wymyślenie zaskakującego innością tytułu będziesz miał za sobą, przyjdzie czas na napisanie pierwszego zdania, od którego – tak twierdzą fachowcy od pisania – często zależy sukces opowiadania czy powieści. Nie pisz niczego na wariata.
Skorzystaj z mądrości innych. Przerzuć pierwsze strony uznanych pozycji literatury. Znajdziesz tam sporo niezłych zdań, które chwyciły kiedyś czytelnika za rękę i oczarowanego poprowadziły dalej w gąszcz tekstu.
Nie przepisuj ich jota w jotę, większość czytających ma dobrą pamięć.
Wstępując na przetartą już przez poprzednika pierwszozdaniową ścieżkę, tak poplącz poszczególne słowne ślady, by nikt nie mógł ci zarzucić wchodzenia w cudze buty. Możesz oczywiście napisać coś swojego, ale co sprawdzone, to sprawdzone.
Jeśli będziesz miał już tytuł i pierwsze zdanie – mniej lub bardziej własne – zrodzi się pytanie: co teraz?
Nie obędzie się bez wskazówki - nie oglądaj się za siebie… Pisz dalej.
Jeśli przeczytasz wcześniej nie tylko tytuły i pierwsze zdania utworów poczytnych pisarzy, a przejrzysz również pod właściwym kątem ich treść, to poznasz sprawdzone metody pisania i pożyteczne pisarskie chwyty, które pomagają nie tylko utrzymać zainteresowanie czytających, ale wzmogą ich apetyt w miarę połykania kolejnych fragmentów powieści czy opowiadania.
Podbudowany tą wiedzą, napiszesz swoje. We własnym, równie chwytliwym stylu.
Całość zwieńcz finałem.
Ostatni akord jest równie ważny jak początek, ale powinien się od niego różnić. Warto to podkreślić, stawiając kropkę nad i. Słowo „Koniec” na finał jest dla niej najwłaściwszym miejscem.
W tym momencie będziesz mógł odetchnąć – uff – bo zrobiłeś ze swojej strony wszystko, by udało się osiągnąć to, co zamierzałeś.
Oczywiście nie oznacza to wcale, że się uda. Tych, co chcieli i chcą pisać, by osiągnąć uświęcony finansowym sukcesem cel, jest cała masa. Niestety, tylko nielicznym jest to dane.
Musisz mieć wiarę – nie nadzieję, bo ona wiadomo, czyją matką – że czas poświęcony na pisanie nie był stracony. Tylko wiara, podobnie jak kiedyś góry, tak wkrótce i twoją książkę, i jej kolejne dodruki, przenieść może. Naturalnie nie byle gdzie, ale na półki księgarskie.
Oczywiście twoja osamotniona wiara sama nie da rady. Powinna mieć towarzystwo. W to, że twoje pisanie będzie kurą znoszącą złote jajka, prócz ciebie, musi uwierzyć wydawca. Tu mogą zacząć się schody. Niekoniecznie do nieba. Nie można wykluczyć, że sprowadzą cię brutalnie na ziemię. W tym przypadku nie upadaj na duchu. Ziemia nie jest złym miejscem do negocjowania warunków z wydawcą.
Czy do tego dojdzie? Czy zostaniesz wydany na pastwę czytelników? Czy będą cię czytać, czy – odrzucony – pokryjesz się kurzem? Pytania można mnożyć i mnożyć, w nieskończoność.
Podobne zadaje sobie każdy piszący. Nie będziesz wyjątkiem. Dręcząca niepewność będzie ci towarzyszyć od początku do samego końca aktu tworzenia. Jaki będzie twój koniec? Cholera wie… Może nawet ona na to nie odpowie.
Wiedz jedno – otrzymujesz najlepszą, dopasowaną do ciebie garść wskazówek, na jakie cię stać. Jeśli sięgniesz – załóżmy czysto teoretycznie, że stać cię na więcej – po płatny poradnik pełen „sukcesotwórczych” porad, wydasz po prostu kasę. I tyle.
W efekcie, po napisaniu tego, co miało podbić wydawniczy rynek, znajdziesz się w nieznośnym towarzystwie wielkiego znaku zapytania – efektu swoich pisarskich poczynań nie jesteś w stanie przewidzieć. Nie oczekuj tego również od innych. Piszący poradniki dla przyszłych pisarzy nie zajmują się wróżeniem z ręki piszącego czy z fusów morza wypitej przez niego kawy. Nie dlatego, że tego nie chcą. Tasenografia i chiromancja to dla nich ciemna magia.
Mogą jedynie potwierdzić, bazując na swoich doświadczeniach, że kawa pita w nadmiarze wywołuje drżenie rąk, psychiczne rozedrganie, odpowiada za trudności z zasypianiem, osłabia pamięć, uzależnia, podnosi ciśnienie, zwiększa prawdopodobieństwo zawału serca i może wpływać na podniesienie poziomu cholesterolu.
Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o innych zagrożeniach dla piszącego: o towarzyszącym mu stresie i stanach zniechęcenia przeplatanych wybuchami hurra optymizmu, które z biegiem czasu coraz trudniej rozróżnić, bo wzrok stopniowo, ale nieubłaganie się pogarsza.
Warto byś był tego świadomy, nim wypłyniesz z bezpiecznej portalowej przystani na nieprzewidywalne wody pisarstwa. Nie ma żadnej pewności, że nie wciągną cię, wyczerpanego do cna i odartego ze złudzeń, w swą mętną otchłań.
Jeśli nie jesteś gotów – tu i teraz – by podjąć wspomniane ryzyko, pozostań przy hurtowym pisaniu byle czego. W przerwach czytaj, czytaj, i jeszcze raz czytaj. Siebie i tobie podobnych. Zaczytaj się tak, by nie zostało ci czasu na marzenia o pisaniu, które zaowocuje sukcesem. To pozwoli ci uniknąć sytuacji zagrożenia życia i zdrowia, a także największego życiowego rozczarowania.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt