Sekret (Daucus carota) - julanda
Proza » Miniatura » Sekret (Daucus carota)
A A A
Wbijanie widelczyka w marchewkowe ciasto zaczynało Kicię intrygować. Duży, trójkątny kawałek, oblany wilgotnym lukrem, rozpadał się w zwolnionym tempie, a im dokładniej wymierzała miejsce, tym efekt był ciekawszy.
Już po pierwszych kęsach straciła apetyt. Stoliki obok, pełne ściśniętych gęsto postaci, przypominały bezbronne pnie obrośnięte grzybami o zmierzwionych kapeluszach. Muzyka przebijała się przez nakładane na siebie echa głosów. Kicia miała wrażenie, że widzi w powietrzu krystalizujące zmęczenie. Jak szary duch zawisło pod zakurzonym, prowizorycznie zawieszonym sufitem herbacianej knajpki.
Popołudnie zahaczało ostrym brzegiem o najwrażliwszy punkt serca, gdzie mieściły się wszystkie emocje, jakich doświadczała. Teraz ciągnęło niczym zębata brona karpę starego drzewa. Zielona herbata stygła powoli w wysokim kubku otulonym wikliną. Zapach mango i cytryny drażnił i uspokajał jednocześnie. Gdyby Kicia wiedziała, czego tak naprawdę chce od złotej rybki, wybiegłaby w jednej chwili, wskoczyła w tramwaj, aby jej to powiedzieć. Tymczasem wbijanie widelczyka skupiło wszystkie myśli dziewczyny, jak soczewka światło. Czas bujał zawieszone pod sufitem zmęczenie. Kołyska minut obejmowała coraz większą przestrzeń. Nikt nie dostrzegłby w tym nic dziwnego, gdyby nie jedna jej niedokładność, takie małe załamanie, błąd fizyki i późniejsze konsekwencje.
Za wieszakiem na płaszcze, po lewej stronie sali, ścianę podpierał betonowy słup, pewnie element konstrukcji budynku, w którym znajdowała się kawiarnia. Zawieszono na nim portrety. Ze zdjęć drukowanych w sepii uśmiechali się pogodnie ludzie; być może szczęście, którym promienieli, było tylko na użytek tej jedynej chwili, gdy fotograf prosił ich o pozowanie.
Co takiego się stało, że Kicia nagle wstała i podeszła do jednego z portretów? Tego nikt nie potrafił wyjaśnić, chociaż wezwany przez policję detektyw długo zadawał pytania obecnym w tym czasie w kawiarni. W jaki sposób dziewczyna znikła z sali w ciągu kilku sekund? I co działo się późnej, po drugiej stronie pękniętego szkła, na jednym ze zdjęć śmiejącego się, śniadego chłopaka, grającego na dziwnym instrumencie?
Profesor Nihil Novi, który pojawił się godzinę później, postawił na jednym ze stolików wielki czarny neseser i wyjął palmtop. W notatniku spokojnie dopisał do tabeli kolejną czarną dziurę. Spojrzał pobłażliwie na detektywa, proszącego akurat kelnerkę o próbkę herbaty, którą chwilę wcześniej piła zaginiona, by schować ją do foliowej torebki.
Lokal przy wyłączonej muzyce i włączonym pełnym oświetleniu, wydawał się ponury. Fotografie na ścianach odbijały światło w przybrudzonych szybkach. Gdyby Kicia w tym czasie nie była po innej stronie, pewnie widziałaby teraz pod sufitem krystalizujące przygnębienie, kulące się z przerażenia.
Wizjoner, z którym przyszła krótko ostrzyżona, długonoga dziennikarka, wbijał widelczyk w marchewkowe ciasto. Jego uwagę zwróciła, odwrócona brzuchem do góry, pękata połówka truskawki.
- Może ktoś wie, czy zaginiona miała uczulenie na czerwone owoce? - zapytał głośno, ku zdziwieniu obecnych, bo przecież to od niego oczekiwano informacji.
- To była dziwna dziewczyna - ledwie słyszalny głos dochodził z miejsca niedaleko półek z herbatą. Wszystkie spojrzenia utknęły w pustce nad barem. W pobliżu stała kelnerka. Speszona usiadła. Poczuła, że wieczór zagiętym ostrzem wczepia się jej pod żebro i ciągnie za serce, jak brona, dokładnie w miejscu, gdzie codziennie upycha emocje, niczym w ciasnej szafie, aby tylko domknąć...
W jednej chwili wstała, chwyciła tacę z marchewkowym ciastem i cisnęła nią o ścianę. Zapadła cisza. Właściwie spadła znad jednego miejsca w okolicach wieszaka na płaszcze. Przez kilka sekund rozpadała się na drobne kawałeczki, tak, że każdy z obecnych mógł zabrać ze sobą swoją część i wyjść.
Profesor Nihil Novi już wsiadał do auta, kiedy przypomniał sobie, że rano nie nakarmił złotej rybki. Postanowił wracać do domu skrótem. Tym razem ominie wspomnienia: moc tkwi w teraźniejszości.
Sprawdził w kieszeni, czy zabrał z kawiarni kawałek ciasta. Sklepy już zamknięte, nie zdąży kupić karmy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
julanda · dnia 12.04.2011 07:21 · Czytań: 1622 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 25
Komentarze
Usunięty dnia 12.04.2011 09:52 Ocena: Świetne!
Cytat:
Stoliki obok, od ściśniętych gęsto postaci, przypominały bezbronne pnie obrośnięte grzybami o zmierzwionych kapeluszach.

czy zamiast "od", nie lepiej by było "przez"? Bo chyba nie całkiem zrozumiałam sens zdania...

Cytat:
Popołudnie zahaczało ostrym brzegiem o najwrażliwszy punkt serca

strasznie mi się podoba to zdanie :)

Cytat:
Gdyby Kicia w tym czasie nie była po innej stronie, pewnie widziałaby teraz pod sufitem krystalizujące przygnębienie, kulące się z przerażenia.

ja bym dała: pewnie widziałaby teraz pod sufitem krystalizujące się przygnębienie, skulone z przerażenia.

Cytat:
Wszystkie spojrzenia utkwiły w pustce nad barem, gdzie stała kelnerka. Speszona usiadła.

kelnerka stała nad barem, a pustka usiadła?

Kurcze, Julando, perełka :) Jeden z najlepszych tekstów, jakie w tym roku czytałam :) Pyszny jak to ciasto marchewkowe z truskawkami, i do tego jeszcze bita śmietana :)
julanda dnia 12.04.2011 11:15
:)Rety, Oke, jak miło! Teraz zajrzałam tylko na sekundę, poźniej pomyślę. Z kelnerką i barem też się zastanawiałam, a więc coś jest na rzeczy;),dodam "w pobliżu miejsca, gdzie stała kelnerka", ale, jak zajrzę na spokojnie! Dzięki! Buziak! Pozdrawiam!
Wasinka dnia 12.04.2011 11:28
Ależ klimat, julando!
Na razie tylko tyle, bo muszę zmykać...
Pozdrowienia jednak zdążę jeszcze zostawić - takie słoneczniaste :)
zajacanka dnia 12.04.2011 11:38
Ja bym tez zniknela, gdybym musiala jesc ciasto marchewkowe :D
Zartuje oczywiscie! Bardzo ladna miniaturka, julando.
Ale z ta kelnerka za barem tez mialam watpliwosc.
Pozdrawiam
Izolda dnia 12.04.2011 11:54
Nie jest wcale łatwo używać porównań tak, by nie popadały w kiczowatość. Naszpikowałaś tę miniaturę niezwykłymi opisami i udało Cię się to tak wypośrodkować, że kunszt kłania się nam bez zastanawiania. Wiele zdań podkręciłaś poetycko, że aż mimowolny uśmiech wykwita na twarzy, ale wszystko razem spojone jest tą samą nicią i w niewielu miejscach odstaje.
Bardzo dobrze mi się czytało i tylko końcówka nie została zatrzymana dla mnie na najważniejszym kadrze. Ja bym ją zamieniła tak:

Sklepy były już zamknięte i nie zdąży kupić karmy. Sprawdził w kieszeni, czy zabrał z kawiarni kawałek ciasta.

Wtedy siła kody spoczywa na ciastku i nie rozmywa się w karmie. Pomyśl nad taką ewentualnością.

Naprawdę niezłe ciasto Ci wyszło.
Nathien dnia 12.04.2011 13:03
Hmmm... Nie bardzo wiem, co powiedzieć. Dużo tu metafor i porównań, które ciutek zaginają czasoprzestrzeń. I chyba się w tym wszystkim pogubiłam.
Ale ogólny odbiór tekstu pozytywny. Mam takie niejasne uczucie niepokoju.. :)
Pozdrawiam
nathien
julanda dnia 12.04.2011 16:22
To już mam chwilkę!
Wasinko - miło mi, że zajrzałaś!
Zajacanko - ciasto marchewkowe jest pyszne, słowo! Zdanie z kelnerką uzupełnię.
Izoldko - jak mam się przyznać, że to miała być proza poetycka z treścią i zakończeniem! :D To efekt komentarza pod jednym z tektów mojej prozy poetyckiej. Co do ostatniech dwóch zdań: miałam chęć wyrzuć to końcowe... Nawet przeprowadziłam małą sondę, ale przszła ta wersja. Twoja podpowiedź jest jakby po środku moich wątpliwości - chodzi o sprowokowanie tajemniczości... Dziękuję, że znalazłaś czas! :)
Nathien - tu miało być dużo metafor! Mam nadzieję, że aż tak bardzo-bardzo nie jesteś pogubiona? To w końcu Kicia się zgubiła!
Pozdrawiam!
czarodziejka dnia 12.04.2011 16:45
Julanto w tekście użyłaś dużo metafor i porównań które bardzo mi się podobają (lubię czytać takie teksty gdzie one występują). Stworzyłaś klimat i bardzo dokładnie opisałaś kawiarnie, ale zagłębiona w te opisy zgubiłam się całkowicie. Gdyby ktoś mnie zapytał o czym jest tekst - moja odpowiedz brzmiała by Nie wiem.
Biorąc pod uwagę całość, czytało mi się dobrze.
pozdrawiam :)
Nathien dnia 12.04.2011 16:57
Julando, Czarodziejka znakomicie opisała rodzaj mojego zagubienia ;)
julanda dnia 12.04.2011 17:36
:( I to, co napisałyście jednak przemawia za tym, że tekst powiniem się znaleźć w prozie poetyckiej, do której był przeznaczony. :( Dziekuję Czarodziejko!
Ach, Izoldko, myślę, że karma jest jednak słowem, które powinno być zaakcentowane... A jaką mam teraz ochotę na ciasto marchewkowe! Miło pozdrawiam!
Usunięty dnia 12.04.2011 18:44 Ocena: Świetne!
Ja nie miałam najmniejszego problemu ze zrozumieniem o czym jest tekst :) A przecież ze mnie klasyczny i ortodoksyjny prozaik :)
czarodziejka dnia 12.04.2011 18:52
Jak dla mnie za mało w nim poezji aby zaliczyć go do prozy poetyckiej. :)To tylko moje odczucie.
Jednak tak dużo uwagi skopiłaś na dokładnych i literackich opisach, ze czytelnik pochłonięty czytaniem widzi kawiarnie, ciasto, obrazy, a nie ma pojęcia co tak naprawdę zniknęło. A na końcu zrobiłaś taki unik który całkiem zbił mnie z tropu.
Takie miałam odczucie po przeczytaniu, ale sposób w jaki dokonałaś opisu zasługuje na duży plus. Normalnie byłam w tej kawiarni wyobraźnia :p
julanda dnia 12.04.2011 19:22
Oke, Twoje zdanie, jako prozika klasycznego i orto;) jest dla mnie bardzo ważne! Dzięki! :)
Czarodziejko, tak czy tak, cieszę się, że byłaś wyobraźnią w tej kawiarni! :D Najchętniej bym Was zabrała na to ciasto! Pycha, ten lukierek, truskaweczka,ech! Pozdrówka!
Wasinka dnia 12.04.2011 20:11
Witaj, julando, znowu. Poprzednio nie miałam czasu na komentarz, ale miniaturka wywarła wrażenie, więc musiałam napisać choć słówko.
Wyczarowałaś klimat, byłam w środku i czułam, widziałam. Stworzyłaś magiczny okruch świata, który wchłania i od początku chce się zjeść z bohaterką ów kawałek ciasta marchewkowego (swoja drogą - bardzo lubię, choć moje jest w smaku piernikowe) i porozglądać się w jej przyciemnionym świecie.
Użyję banalnego słowa, ale tak tu właśnie jest - niezwykle obrazowo - i w słowach prostych, i w metaforach.
Poczytałabym więcej czegoś w takich klimatach.
I czy ważne jest, w jaką kategorię tekst został wrzucony? Dla mnie zupełnie nie... Pozostawiłabym w tej, w której jest, bo tutaj pasuje, jednak zastanawianie się, czy historia ta nie powinna się znaleźć w prozie poetyckiej, bo ktoś może nie do końca się w niej odnaleźć, mija się z celem, nie tędy droga.
Pozdrawiam z księżycem za pazuchą.
julanda dnia 12.04.2011 20:24
Wasinko, sprawiłaś mi przyjemność. Wiedzieć, że teksty się podobają (nie tylko autorowi ;), bo przyznam się, że ten sama czytałam po napisaniu z przyjemnością.;), to motywacja do tworzenia, a przecież wszyscy tutaj kochamy to robić. Dziękuję, a Księżyca pilnuj, zobacz, ile go w poezji na PP, jak nic jest jednym z najcenniejszych atrybutów artystów! Tylko, czemu zakazany? Coś by o nim może tak w prozie "popełnić"? Pozdrawiam!
Almari dnia 12.04.2011 20:49
Wszystko wyważone, subtelne, ach... Aż miło czytać takie diamenty. Nie przesadzasz ani w jedną ani w drugą stronę. Zapach mango, cytryny i zielonej herbaty towarzyszył mi przez cały tekst, miło gdy każde słowo wszczepia się w ciebie i przyjemnie łaskocze. Dziękuję za ten tekst, julando

I pozdrawiam ciepło.
Miladora dnia 13.04.2011 03:20
Przybyłam, przeczytałam, uśmiechnęłam się. ;)

Może tak, Kocia:

- Stoliki obok, pełne ściśniętych gęsto postaci, przypominały bezbronne pnie obrośnięte grzybami…

- Poczuła, (jak) wieczór zagiętym ostrzem wczepia się jej pod żebro i ciągnie za serce, (jak) brona, - za pierwsze „jak” daj „że” ;)

Poza tym ze dwa przypadkowe rymy i jakieś drobne powtórzenia, coś tam ewentualnie z przecinkami jeszcze, ale nie zaważa to na tekście, bo jego magiczny klimat wciąga bez reszty.
Aż miałabym ochotę spróbować czegoś podobnego. ;)

Buźka, Kicia-Kocia. :D
julanda dnia 13.04.2011 06:46
Almari, poza uśmiechniętym dziękuję po takim komentarzu, nie wiem, co powiedzieć!:) Tak więc: dziękuję!

Miladorko, podpowiedzi zmaterializowałam eterem z klawiatury czcionką na ekran! :D Dzięki! Rymy mówisz, hm, plaga egipska, ale chwała im za to, że w ogóle istnieją! Przecinki też zmory, a człowiek, jak ta mróweczka musi tę konstrukcję doskonalić, aby inni mogli się lekko przchadzać po tekście! To mi podziałało na wyobraźnię!

Pozdrawiam też ciepło, bo wiosna oszczędna jakaś, a może zamówienie było w tym roku skromne, pakiet podstawowy... ;)
Szuirad dnia 13.04.2011 15:04
Witaj

"Tymczasem wbijanie widelczyka skupiło wszystkie myśli dziewczyny, jak soczewka światło." - może lepiej zmienić szyk:
Tymczasem wbijanie widelczyka, jak soczewka światło, skupiło wszystkie myśli dziewczyny, - wtedy dziewczyna nie będzie jak soczewka swiatła - taka maławątpliwość, ale upierał się przy niej nie będę :)

Pełno metafor, odniesień, chyba nic nie jest przypadkowe. Więc rowniez nazwisko Nihil Novi. Jeszcze jego roli dokładnie nie wpasowałem sobie w całość, może po kolejnym przeczytaniu:

"zagubienie się " Kici musiało być w pewien sposób spektakularne, ludzie musieli zwrócić na to uwagę, inaczej nikt nie wezwałby policji. Tego akurat nie opisujesz. Podejrzewam, ze te "obrośnięte grzybami pnie" nawet by nie zauważyły, gdyby w jednej sekundzie w całkowitej ciszy i bez jakichś zjawisk dźwiękowo - swietlnych Kicia sie rozpłynęla. Siedząc w kawiarni ewentualnie rejestruję, że krzesełko przy sąsiednim stoliku jest puste.Cóż, ktoś odszedł, ktoś zaraz przyjdzie ... i tyle.

A co z kelnerką. Nie zagubiła się? Kicię popołudnie ostrym brzegiem zahaczyło za serce a kelnerke wieczor. Analogiczny z bardzo podobnym doborem słów opis - chyba nie przypadek. a może kelnerka "zagubi się jutro", w końcu jest na dobrej drodze, moze tylko nie wybrała sobie jeszcze zdjęcia?

No i ciasto marchewkowe - katalizator? jeżeli tak to i profesor jest zagrozony. Tylko czy mozna mówić o zagrożeniu, jeśli Kicia znalazla się w lepszym miejscu. Sekret więc tkwi w marchewce? Czemu nie. W matrixie używali zwykłych przewodowych aparatów.

Jeszcze sobie pomyślę :)

pozdrawiam
julanda dnia 13.04.2011 15:54
:) Szuriadku, miło mi Cię tu oglądać (przyznać się, że uwielbiam ten Twój avatarek, powracają najfajniesze bajki, taka chociażby "O czym szumią wierzby"?)
... a zastanawiałeś się może nad złotą rybką? Może i ona ma swoją rolę, nawet szczególną? Ciastka katalizator, super, tak technicznie! :D Pozdrawiam!
Izolda dnia 13.04.2011 22:29
To ja jeszcze na jedną herbatkę.
Oczywiście, Julando, że Ty tu rządzisz. To pozwól tylko, że jeszcze Ci się wytłumaczę z mojej wizji. Otóż ja Twój tekst czytałam obrazami. Widzisz, dobrze napisane opwiadanie jest świetnym podłożem do takiej zabawy. I w etiudzie filmowej, którą kręciłam, pierwszy kadr padł na zbliżenie ciastka z dłubiącym w nim widelcem. Tym tropem idąc, ostatnia scena jest klamrą. Bo detektyw mówi do siebie pod nosem: Sklepy zamknięte, nie zdążę kupić karmy, a potem wyciąga z kieszeni ciasto i najazd kamery na detal. Ale nie przejmuj się w filmówce nie studiuję, miniatury na scenopis Ci nie będę przerabiać, śpij spokojnie. Miło było podzielić się z Tobą moją zabawą. :)
julanda dnia 13.04.2011 23:08
:) Hej, to masz jak ja! Obraz i dźwięk! Ale u mnie karma ma tu jakby, w tym jednym momencie dwa znaczenia... ;)
Rozgryzałam różne warianty. Ale pewnie może się zdarzyć, że będzie kilka zakończeń!
Bardzo mi miło, że znów zajrzałaś, tylko herbata ;), ta zielona z mango i cytyną naprawdę jest świetna! Pozdrawiam!
Szuirad dnia 15.04.2011 17:10
Witaj
Złota rybka - przyznaję, że chyba nie docenilem jej roli, choć przyznaję, że nie do końca wciąż widzę o co z nią chodzi. Twoja sugestia wskazuje, że może być sednem. Ale jak widzę ta rybka też karmi sie marchewkowym ciastem.
Czyżby Kicia poprzez ciasto marchewkowe weszła w kontakt mentalny ze złota rybką i poprzez czarną dziurę, zarejestrowana przez profesora (nomen omen Nihil Novi) trafila tam, gdzie popołudnie ostry hakiem polaskotało najważniejsze miejsce w sercu dziewczyny i to sprawiło, ze prawa fizyki diabli wzieli? Może nie diabli tylko rybka. Chyba to zbyt pokręcone, by było prawdziwe:) - jezeli tak to chyba jestem daleko od uchwycenia sedna - niestety.

pozdr.
pozdrawiam
Szuirad dnia 15.04.2011 17:10
Acha
zapomnialem o jednym avatarek też mi sie podoba (dlatego wciąż go mam) a dla scisłości to jestem Szuirad (może być Szuiradek :) ) a nie Szuriadek :)
julanda dnia 17.04.2011 08:54
Szuiradku! (nawiasem mówiąc, ze względu na składową zdrobienia, jestem bardzo "za"!) Dopiero miałam czas zajrzeć. Złota rybka...., często szczegół niesie wagę ogółu, taki tam enzym i niewinny koenzym ;). Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty