Książki z vatem - tulipanowka
Publicystyka » Felietony » Książki z vatem
A A A
Na wejście, czyli na wstępie zaznaczam, że nie poczuwam się do rangi eksperta w jakiejkolwiek dziedzinie, o której chcę napisać. A napisać jednak chcę ponieważ razi mnie wszechobecna wybiórczość w przedstawianiu pewnych tematów, problemów w szeroko rozumianych mediach.

Wysokość podatku VAT i książki.
Rozumiem retorykę, że czytelnictwo uczy myślenia, że czytając człowiek zastanawia się nad sensem wypowiedzi. Oglądając ludzi, którzy się wypowiadają, często za bardzo można się skupić na wyglądzie osoby, na wyuczonej mowie ciała, na wyreżyserowanych bodźcach pozawerbalnych, na uśmiechach i przyjaznych gestach, za bardzo na obrazie, a zbyt mało na treści, na logice przedstawianych pomysłów. Podobnie z filmami. Oczarowani pięknymi ciałami aktorów, fantastycznym krajobrazem, efektami specjalnymi, scenami walk, krzyków i emocji, niekoniecznie oczekujemy impulsu, pobudzenia do głębszego zastanowienia, przemyśleń, refleksji. Czytając człowiek musi uruchomić swoją wyobraźnię. Rozwinięta, rozwijana fantazja przekłada się na kreatywność w życiu codziennym i na stanowiskach pracy. I tak dalej... i tak dalej, ale ja nie o tym...

Pewnie, że chciałabym żeby książki były tańsze niż droższe. Chciałabym, żeby wszystko było tańsze, bardzo tanie, żeby każdy mógł sobie kupić, co tylko zechce, a nie tylko to, na co go stać (a większość ludzi nie stać, by kupić sobie wszystko, co zechcą posiadać).
Nie bądźmy jednak naiwni. Takiego świata nie ma. Trzeba liczyć się z ograniczeniami. Rzeczywistość przymusza nas do dokonywania wyborów towarów, usług, rozrywki, a one mają swoją cenę wyrażoną w pieniądzu.

Żyjemy w państwie i raczej nie szykuje się, by coś miało się zmienić w tej kwestii. Żeby państwo funkcjonowało musi mieć kasę, czyli budżet. Na budżet wszyscy obywatele państwa muszą zrobić zrzutę. To oczywiste, ale ciągnę ten wątek, bowiem jak się okazuje wiele osób tego nie rozumie (albo rozumie, ale nie czuje kontekstu przyczynowo-skutkowego). Pomijam naprawdę rozległe tematy, w jaki sposób pieniądze są dzielone i jakie są priorytety. Fakt pozostaje faktem, żeby istniało państwo trzeba zrobić powszechną zrzutę. Zrzuta to rzecz jasna podatki.
Nikt nie chce płacić podatków, ale po prostu trzeba, jak chce się (lub musi) żyć w państwie, w tym przypadku w państwie polskim, rządzonym przez Polaków.
Jeżeli pewne produkty nie będą opodatkowane to automatycznie oznacza, że inne być muszą, czasem w kwocie wyższej niż się zamierzało. Nie ma innej opcji.
Czy lepiej, żeby paliwo było tańsze, bez podatków niż książki? Czy lepiej, żeby żywność, leki, sprzęt do rehabilitacji, odzież, mieszkania, zabawki dla dzieci, oszczędności na lokacie? Ja nie wiem. Pewnie każdy obywatel miałby inne preferencje w zależności od osobistych doświadczeń i potrzeb.

Sprzedawczyni w sklepie zarabia tysiąc złotych, przyjmijmy nawet tysiąc dwieście. Na sprzedawczynie często wybierane są kobiety atrakcyjne. Trzeba jednak pamiętać, że w zakładach pracują zwyczajne panie za sześćset złotych miesięcznie. Często to są samotne matki, a nawet jak nie, to te niewolnicze zarobki nie pozwalają na życie w standardzie pokazywanym w filmach, czy serialach. Przypominam o tym często, dlatego że mając świadomość krzywd społecznych i rażącego wyzysku boli mnie, że o tym się nie mówi.
Za to słyszałam w telewizorni wypowiedź pewnego polityka, że o aborcji szkoda gadać, bo są poważniejsze tematy. Czyli jakie? Zabijanie ludzi to błahy problem? Aborcja jest wierzchołkiem góry lodowej. Góry, na którą składają się nędza, ubóstwo, brak perspektyw, trudności w zatrudnieniu, lekceważenie podstawowych, ekonomicznych problemów, zbyt powszechny brak szacunku i odpowiedzialności ze strony mężczyzn.
Do czego zmierzam? Otóż te kobiety traktowane przez pracodawców jak niewolnice, czy starzy ludzie z nędznymi emeryturami, oni to właśnie płacąc podatki zawarte w cenie zakupu choćby obuwia zimowego, czy biletu autobusowego, podatki potrącane im z wynagrodzenia, czy emerytury będą w pośredni sposób płacić za to, że VAT na książki pozostanie zerowy. Żeby jedna grupa, czytelników w tym przypadku, mogła zyskać, ktoś inny musi stracić.

Pamiętam, że podobne refleksje miałam oglądając strajki. Być może jestem nieobiektywna, albo nieprecyzyjna, za co ewentualnych obrażonych z góry przepraszam. Chodzi mi głównie o mechanizm, a nie czepialstwo się pewnych grup społecznych. Przyjechała do Warszawy banda górników. Popili sobie alkoholu, a potem rzucali wulgaryzmami i szklanymi butelkami. Byli agresywni. Rasowi faceci. Dostali podwyżki.
Przyjechały pielęgniarki, które w stosunku do górników dużo mniej zarabiały i... mogły sobie pokrzyczeć. Nie wiem na czym w końcu stanęło, ale przez długi czas traktowano je jako osobliwe urozmaicenie krajobrazu. Jakieś baby z frustracjami. Kto by się nimi przejmował? One nikomu w mordę nie przywalą, jakby co.

Komiksiarze przejdą w milczącym pochodzie. Wydawcy, księgarze, drukarze, pisarze wołać będą „veto” – i nie łudźmy się - z egoistycznych pobudek (bo oni mogą stracić; a co? Forsę!). Czytelnikami książek jest także wpływowa, intelektualna elita, dlatego ich racje nie mogą być nonszalancko ignorowane przez ludzi władzy.
Czyli o co tu chodzi? Im silniejsza grupa i więcej może namącić, tym rząd chętniej ma jej ulegać?
Każdy ma swoje racje, ale wypada wysilić się na w miarę obiektywną sprawiedliwość.
Książki nie są towarem pierwszej potrzeby, choć to się może wydać niektórym herezją, ale spokojnie można bez nich żyć.

Biblioteki.
Lubię czytać książki, ale biblioteki nie odwiedziłam od dawna. Dlaczego? Starocie i nuda. Teraz będę złośliwa dla bibliotekarzy, przepraszam, ale nie potrafię się powstrzymać. Budżet na nowości jest ograniczony, ale jednak jest. Nie podoba mi się gust osób odpowiedzialnych za zakupy nowych książek. Rozumiem, że czytelnicy chcą poczytać tanie romanse, czy kryminały, coś z historii, a nawet fantasy. Rozumiem, ale na świecie nie żyją wyłącznie humaniści. Biblioteki nie zaopatrują się w książki popularnonaukowe. O to mam główny żal. A dziedzin wiedzy jest bez liku. No może coś o narkotykach wybiorą do działu psychologia.
Jeszcze dodam, że bibliotekarze filozofii również nie darzą szacunkiem. Czy w ogóle współcześni filozofowie istnieją? Nie znam.

Już wspominałam, że dawno nie gościłam w bibliotece. Ale z tego co pamiętam to z literaturą science-fiction również było nieszczególnie. Podziwiam pisarzy zajmujących się tym gatunkiem. Oni osiągnięcia nauki i techniki oplatają fantazją, ale żeby to zrobić sami muszą nieustannie poszerzać swoją wiedzę. To wymaga wysiłku i nieustannego samokształcenia.

Albumy z fotografiami. Tego nie ma w bibliotekach. Inaczej ogląda się film przyrodniczy, a inaczej fotografię z opisem. Inny wymiar. Można pomyśleć, przyjrzeć się dokładniej. A fotografie artystyczne? Fotoreportaże?

Odnośnie komiksów. W bibliotekach dla dorosłych nie ma komiksów, po prostu. Pamiętam z czasów młodości, jakie wrażenie zrobił na mnie Szninkiel (Rosiński&Van-Hamme), kupiony w księgarni oczywiście. Czytelnikowi biblioteki nie daje się takiej szansy. Wielu nawet nie wie, jakie świetne potrafią być komiksy, uznając je za twórczość byle jaką i dla dzieci.
To właśnie mnie wkurza. Wybiórczość w podejściu do problemów.

Tak sobie myślę, że może powinno się zachęcać do tworzenia prywatnych bibliotek, nawet za obowiązkowa odpłatnością. Są ludzie, którzy zajmują się działalnością charytatywną, fundacje wszelakiego typu, które mogłyby je wspierać. Jak pójście do kina, czy wypożyczenie filmu, czasem warto zapłacić, by mieć kontakt z nowością, czymś atrakcyjnym dla nas. Taniej wyjdzie zapłacić trzy złote, czy pięć za wypożyczenie lektury, na którą ma się ochotę niż kupić ją za czterdzieści, czy siedemdziesiąt złotych.

Moim zdaniem promować czytelnictwo powinno się poprzez uświadamianie i to od najwcześniejszych lat życia. Odpowiedni dobór lektur, który zaciekawi młodego człowieka, nawet kosztem „wielkości” literatury, a nie zrazi. Druga kwestia to szkolne podejście. Żeby nie było tak, że sprawdzian z lektury polega na znajomości wszystkich imion, nazwisk i koloru odzieży (z czym niestety jakże często można się spotkać). Najważniejsze powinny być indywidualne spostrzeżenia, refleksje młodych ludzi, a nie nauczyciela, czyli jedynej, niepodważalnej i narzucanej zbyt brutalnie interpretacji. Treść utworu i bohaterowie winna stanowić, co najwyżej bazę, punkt zaczepienia do dyskusji na temat moralności, wartości, duchowości, etyki, przyczyn i skutków postaw życiowych, celu egzystencji, sensu zdarzeń i tym podobnych.
Jeżeli człowiek zostanie ukształtowany w ten sposób, że będzie przedkładał dajmy na to przyjemność picia alkoholu nad lekturę książki, to choćby VAT i akcyza na alkohol wzrosły wielokrotnie, a stawka podatkowa na książki, papier, maszyny drukarskie utrzymywały się na poziomie zerowym, to zapewniam, że ów człowiek i tak kupi to co pragnie, czyli alkohol. Przepłaci, a przecież miał wybór relatywnie taniej książki.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 15.09.2010 11:48 · Czytań: 1084 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Komentarze
Tukas dnia 15.09.2010 14:28
Na początek: nie oszukujmy się, VAT na książki nie załata dziury budżetowej.

A teraz napiszę jasno i krok po kroku, żebyś "poczuła kontekst przyczynowo-skutkowy":

Ubolewasz nad losem umęczonych babeczek ze spożywczaka (atrakcyjnych to ja raczej nie widuje). Fajnie, postawa godna humanisty. Ale…

Podstawowi pracownicy empiku i mniejszych księgarni (ci, którzy mają szczęście być zatrudnieni na umowę o pracę) też nie zarabiają więcej niż przewiduje ustawa o minimalnym wynagrodzeniu (ustawa całkiem głupia, co udowodnię), teraz to 1317 zł. Zyski do państwowej kasy, które przyniesie wprowadzenie stawki vat na książki to grosze dla państwa, ale duże pieniądze dla księgarni, które będą musiały podnieść ceny, żeby ich szefowie nic na interesie nie stracili. Nie tylko o samą stawkę vat, bo trzeba pamiętać, że podniesie cen towaru spowoduje obniżenie popytu na ten towar. I część przedsiębiorców, żeby nie stracić, spróbuję podnieść cenę o tę sumę, którą szacują, że stracą po przez obniżenie popytu. A część (mniej wrażliwa, bardziej przedsiębiorcza) będzie chciała utrzymać przyzwoite ceny, więc po prostu zwolni pracownika albo kilku.

Dodatkowo, od 1 stycznia minimalna płaca wzrośnie do bodajże 1396 złotych. Czyli przedsiębiorca, (przykładowo) kierownik oddziału empiku w Gdyni, który zatrudnia u siebie (przykładowo) 15 pracowników na umowę o pracę, za minimalną krajową, będzie musiał płacić każdemu z nich 80 zł więcej. Wobec mniejszego popytu taka ilość pracowników nie będzie mu już potrzebna, więc zwolni (przykładowo dwóch) i nie będzie już musiał podwyższać cen. Ale wciąż będzie miał problem, bo trzynastu pracownikom będzie musiał podnieść wynagrodzenie.

Lekcja matematyki z kalkulatorem: 80zł*13=1040 złotych.
- Ooo – myśli przedsiębiorca - toż to jest prawie pensja jednego pracownika. To może zamiast odejmować sobie od ust, zwolnię jeszcze jednego pracownika, a reszta niech zapierdala za niego. A jeśli któryś będzie miał coś przeciwko, to mam trzech chętnych, co ich właśnie zwolniłem, którzy przyjmą jego stanowisko z pocałowaniem ręki.

Oczywiście ten sam mechanizm, działa we wszystkich branżach, w które uderzy podwyżka (jakiegokolwiek) podatku. A ich efekty zobaczymy już pod koniec następnego roku, jak GUS podane dane o bezrobociu i PKB.

PS – a co do górników, to przydałoby się, żeby podzieli los swoich zdenacjonalizowanych kolegów z początku lat 90. Bo na razie, to ten VAT na książki może pokryje część sumy, którą trzeba dopłacić do utrzymania tego „interesu”.
tulipanowka dnia 15.09.2010 21:49
Cytat:
Oczywiście ten sam mechanizm, działa we wszystkich branżach

lepszej riposty nie potrzeba!
Twoja argumentacja jest słaba i nieprzekonująca

ps. inna sprawa, że ludzi powinno uczyć się moralności, etyki i filozofii
niech taki przedsiębiorca zarabia dużo więcej niż jego pracownicy; tylko jeśli on miesięcznie wypłaca sobie np. 50 tys., to niech swojemu pracownikowi zapłaci dziesięć razy mniej, czyli 5 tys. (a nie 1 tys., bo wie, że za tyle znajdzie chętnych do pracy)
Tukas dnia 15.09.2010 23:05
Nauka moralności i etyki już jest. Nazywa się wychowaniem. Chyba, że chciałabyś stworzyć jakiś ściśle określony kodeks etyczno-moralny, który będzie się wbijać dzieciakom do głowy. Ale na taki pomysł wcześniej wpadł już Huxley i napisał 'nowy, wspaniały świat'.
Filozofia? <ziewa>. Jak będę chciał się trochę poduczyć, pójdę do najbliższego McDonalda.

Przedsiębiorca na pewno płaciłby pracownikowi więcej, jeśli wykonywana przez niego praca wymagałaby większych umiejętności niż układanie towaru na półce. Są ludzie, którzy naprawdę coś umieją i o nich akurat przedsiębiorcy się biją.
Chyba nie sądzisz, że komuś będzie zależeć na jakimś podrzędnym pracowniku z empika, choćby filmy w kolejności alfabetycznej układał najszybciej na świecie.

Nie wspominając już o tym, że przedsiębiorcy pewnie inwestowaliby więcej pieniędzy w pracowników i warunki pracy, gdyby nasze państwo ich tak bezczelnie i na każdym kroku nie okradało.

PS. Jesteś idealistką. To urocza cecha wśród kobiet;-)))
tulipanowka dnia 16.09.2010 21:47
Cytat:
Są ludzie, którzy naprawdę coś umieją i o nich akurat przedsiębiorcy się biją.

i co z tego?
żadne zaskakujące odkrycie
ci nieliczni, którzy umieją coś, czego inni nie potrafią - zarabiają więcej (przedsiębiorca zapłaci im więcej, bo wie, że w przeciwnym wypadku odejdzie do konkurencji)

przykładowo firma handluje z całym światem; chce zatrudnić po jednym specjaliście od języka obcego; na rekrutację zgłasza się tysiąc germanistów, stu anglistów i jeden człowiek władający językiem koreańskim;
zatrudniony germanista otrzyma pensję tysiąc złotych, anglista dwa tysiące, a gość od koreańskiego siedem tysięcy
nieważne, że germanista z anglistą codziennie będą musieli sporo pracować (bo przeważać będą oferty w tych językach i kontrahenci posługujący się tymi językami)
najcenniejszy będzie koreanista, chociaż w miesiącu będzie pracował raptem kilka godzin

na tym polega kapitalizm, ale to nie jest sprawiedliwe

fakt, że daną czynność może wykonać każdy, nie zmniejsza trudu przy jej wykonywaniu;

Cytat:
przedsiębiorcy pewnie inwestowaliby więcej pieniędzy w pracowników i warunki pracy, gdyby nasze państwo ich tak bezczelnie i na każdym kroku nie okradało

nie; to zależy od wrażliwości i od ocen społecznych;
hojny datek na kościół i jeszcze towar z końca terminu ważności na dom dziecka - to wystarczy, by przedsiębiorca cieszył się dobrą opinią

ps. filozofia "Nowego, wspaniałego świata" w moim wspomnieniu jest nieco inna niż Twoja; chodziło o to, żeby każdy cieszył się z roli do jakiej go wyznaczono, żeby pracownik gamma cieszył się z tego, co robi i nie zadręczał się marzeniami o prestiżowych stanowiskach zarezerwowanych dla alfa
sisey dnia 18.09.2010 11:54
Świetny tekst, wręcz doskonały, mam jedynie dwie skromne uwagi:

- Przenieś go do kategorii "Fantastyka"
- popraw tytuł na coś w stylu: Jak obcy postrzegają Ziemię.

Tyle mniej więcej jest prawdy w tym co piszesz.

z ukłonem, sisey

PS. Byś nie czuła sie samotna, to Tukas też "daje radę" Ot, ekonomia na wesoło.
link a dnia 18.09.2010 19:17
Przeczytałam, bo temat mnie wyjątkowo żywo obchodzi. Z komentarzem mam trudność, ale przemilczeć też nie chcę. Zarówno ze względu na rodzaj argumentów (?), jakie wybrałaś w sprawie, która według mnie jest diablo ważna, jak ze względu na Twoje autorskie odpowiedzi pod mea culpa. Przez lata na necie wyhodowałam jaki taki impregnat, niezbędny, jeśli chce się w sieci bywać bez straganowych tragedyj. Dlatego reakcje autorskie pod Twoim wcześniejszym tekstem sprawiły wyłącznie, że nie wiem już, czy traktujesz serio własne publikacje, bo takie – logicznie chyba – zasługują na czas i niepicowaną uwagę czytelnika. Chyba że mają być gadaniemsobiepołebkach, a pod nim trzeba się dziwować jak cielęciu z czterema głowami, że ktoś próbuje uważniejszych dociekań nad treścią i dialogu z autorem. Na razie przyjmuję, że chodzi o drugą możliwość, a w wahaniu rozstrzygnął ten tekst. Postaram się streszczać. Przyczyny: po pierwsze, bigos z myśli; po drugie, mówienie o sprawach znanych z pobieżnego widzenia (ze słyszenia lewym uchem, z serca lub innego "wie lepiej, więc twardych faktów nie trza", z drugiej i piętnastej ręki, sufitu itp.) – tonem znawcy rzeczy od podszewki lub tak, jakby dla sensownej opinii wcale nie miało znaczenia, czy się cokolwiek bliższego wie o jej przedmiocie. Zjawisko smętne w ogóle, ale w mediach, w dziennikarstwie czy w jego próbach, to mogiła rzetelności: wiem, co sąsiadka spod ósemki powinna zrobić ze swoim życiem, bo ją widuję w monopolowym = nie odwiedzam bibliotek od dawna, ale doskonale wiem, na co powinny iść pieniądze we wszystkich, w których mnie nie ma, bo bez książek można żyć; po trzecie, motywy jak z mea culpa, dla mnie na tyle istotne, że powtórzę: moralne jakoś bez rozterek moralnych zagryza estetyczne, pojedyncze starcza na schemat dla zbiorowości, a zbiorowe wymusza stereotypowy wygląd pojedynczego.
Całość brzmi niepoważnie. (Mam nadzieję, że nie jest akademicko. Jeśli nadal jest, będę zobowiązana za określenie, jak ma nie być). Pozdrawiam.
tulipanowka dnia 18.09.2010 21:44
Cytat:
czy traktujesz serio własne publikacje

co to znaczy serio?

felieton to mój własny punkt widzenia zgodnie z definicją, a ty wyciągasz armaty rzetelności dziennikarskiej;

odnośnie bigosu: mnie się podobają teksty z dygresjami i rozbudowanymi tematami obocznymi;
nie jesteś dla mnie wyrocznią, chociaż masz prawo mieć inny gust

do sisey'a: niektórzy prawdę nazywają kłamstwem
link a dnia 18.09.2010 23:32
tulipanowka - niewiele rozumiem.
Wyrocznia. Pozwolę sobie uznać ją za żart i pominąć: nie znam się na trójnogach, a - jak wyżej - wolę mówić o tym, co przynajmniej w miarę dobrze znam.
Serio. Powiedzmy, że nieakademicko znaczy mniej więcej: "bez rażąco wulgaryzujących uproszczeń". Przy czym, by uniknąć nieporozumień: to niekoniecznie znaczy lub wcale nie "musi" znaczyć - "ekspercko".
Dygresyjność. Cenię ją i sama bywam dygresyjna. Ale dygresyjność wymaga jeszcze większej dyscypliny niż jej brak. Nie oznacza rozmamłania w rozumowaniu ani grochu z kapustą.
Armaty. Felieton = gatunek wypowiedzi publicystycznej. Publicznej. Dziennikarskiej. Do jakiego rodzaju rzetelności należy się Twoim zdaniem przy nim odwoływać?
tulipanowka dnia 20.09.2010 21:28
Cytat:
"bez rażąco wulgaryzujących uproszczeń"

ja wolę upraszczać, bo tych od komplikowania rzeczy prostych jest więcej; chcę być oryginalna ;) ;) ;)

Cytat:
Nie oznacza rozmamłania w rozumowaniu ani grochu z kapustą
a dlaczego, by nie? znasz grę w skojarzenia: czasem to jest zastanawiające, że komuś jeden temat powiązał się z zupełnie innym;
poza tym, bądźmy szczerzy, pewne tematy są dla większości społeczeństwa po prostu nudne; rzetelny i suchy tekst o podatku VAT będzie męczący, ale już ze szczyptą seksu, walki płci, kwestii wynagrodzeń i krytyki pań bibliotekarek - wzbudza emocje i kontrowersje
czasem mniej istotne bywa, czy się napisze "za" lub "przeciw", a najistotniejsze jest, że ludzie zainteresują się tematem (to jest ważne)

odnośnie rzetelności - dla mnie felieton jest wyrazem moich opinii w kwestiach społecznych, obyczajowych, politycznych; a rzetelność polega na tym, że opieram się na realnych faktach, znanych mi z różnych źródeł

zauważ, że używałam słów "biblioteki nie odwiedziłam od dawna"; czyli od kiedy? nie wiesz; może od roku, a może od pięciu lat
/wolno mi przypuszczać, że rewolucji w bibliotekach nie było; a przynajmniej w tych prowincjonalnych)
link a dnia 21.09.2010 10:53
1. ja wolę upraszczać, bo tych od komplikowania rzeczy prostych jest więcej; chcę być oryginalna
Uproszczę = będę oryginalny. Cholernie popularna na necie wiara. Oszukańcza. Paradoksalnie powoduje rozrost masówki: "Każdy" w tłumie pojedynczo myśli, że tak dokonuje wiekopomnego odkrycia i że to znakomity sposób na oryginalność. I go wybierają, "Każdy" osobno przekonany, że wpadł na żyłę złota. I tak ten rodzaj "oryginalności", który polega na upraszczaniu do sklepania na płasko - staje się najnudniej pospolitym zjawiskiem neteratury.
Może czasami mylisz prostotę z prostactwem?

2. dla mnie felieton jest wyrazem moich opinii etc. etc.
Brzmi sensownie.

3. Brzmi sensownie aż do miejsca: opieram się na realnych faktach, znanych mi z różnych źródeł.
Owszem. I gdybyś na tym poprzestała, byłoby jak najbardziej okej. Ale Ty następnie je generalizujesz.
i tak przechodzimy do
4. zauważ, że używałam słów "biblioteki nie odwiedziłam od dawna" etc. etc.
I tak przestajesz mówić prawdę, a zaczynasz o tym, o czym nie masz pojęcia. Wiesz coś, dajmy na to, o pięciu bibliotekach sprzed dwóch lat. I zamiast mówić o tych pięciu sprzed dwóch lat, sugerujesz czytelnikom, że skoro odwiedziłaś pięć, to pozostałe tysiące tysięcy teraz-dziś znasz w szczegółach równie dobrze jak tych pięć przed dwoma laty i w dodatku wiesz, co dla jakiejś "każdej" najlepsze. Tekst traci wiarygodność i staje się "nie-serio".
5. Czy dla Ciebie subiektywność = generalizacja?
6. W Twoim tekście jest jeden dobry, wg mnie, wart uwagi pomysł: ten o pożytkach, które mogłyby wynikać z zakładania bibliotek prywatnych. Ale zniknął, przysypany grochem z kapuchą. Albo go zlekceważono. Właśnie dlatego że nierzetelna i ponad miarę dygresyjna reszta zakrzyczała nieszczęśnika. I żal, że tak się stało.
7. Może warto właśnie na nim się skoncentrować i opisać go bez tej programowej oryginalności, której na necie jest na pęczki? Czyli rzeczywiście uargumentować rzetelnie. Bo prywatne biblioteki mają sens.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty