Terminologia w naszym kraju jest ważna, o czym przekonał się niedawno działacz wielki i nacjonalistyczny patriota, który podczas przemowy do całego narodu zachęcał do niesienia „krużganka oświaty”. Podobnie jest w egzaminowaniu. Zdający nie rozróżniają omijania, wymijania i wyprzedzania. Weszliśmy kiedyś do pojazdu, a zdający od razu:
- Mam zapalić silnik?
- Nie radzę – mruknąłem patrząc zabawnie – mogą być problemy. Proszę go lepiej uruchomić
Podobnie z wyłączeniem. Zdająca, która miała sprawdzić poziom oleju, zapytała:
- Mam zgasić silnik.
- Jeżeli pani chce? W bagażniku jest gaśnica.
Patrzyła na mnie zaskoczona.
- A nie lepiej go wyłączyć?
Dosyć często kamerka włączała się bardzo długo. Czasami tak długo, że mruczałem.
- Coś kamera nie chce się uruchomić.
Kiedyś pani w średnim wieku rzekła.
- Pewnie nie chce nagrywać dramatu, jaki za chwilę się odbędzie.
Słynna stała się odpowiedź jednego z egzaminatorów na pytanie zdającego, co będziemy robić?
- Po linie nie będziemy chodzić ani się wspinać na Himalaje.
Lecz nie zawsze było wesoło. Wyszedłem raz z kolegą do zdających i nagle słyszę, jak strofuje panią w średnim wieku: proszę otrzepać buty, ma pani strasznie zabłocone i wybrudzi samochód. Spojrzałem i rzeczywiście buty całe upaprane w błocie. Kobiecina zaczęła tupać i tłumaczyć się, że szła przez ogródek i tam musiała je wybrudzić.
Przed egzaminem potwierdzałem tożsamość osoby zdającej. Więc oglądałem zdjęcie w dowodzie i sprawdzałem zgodność z twarzą siedzącej za kierownicą osoby. Nagle usłyszałem.
- Co się pan tak przygląda.
- Muszę sprawdzić, czy pani to pani?
- A czy pan to pan? – Musiała być w niezłym stresie, by tak się odezwać.
- To pani przyszła na egzamin, a nie ja. Mnie już sprawdzono.
- Przepraszam. Tak bardzo się boję, że nie wiem, co mówię.
Co drugi zupełnie nie był podobny do siebie. Na początku chciałem chodzić do kierownika, ale stwierdziłem, że nie będę się wygłupiał. Od czasu do czasu trafiały się przypadki z nieważnym dowodem. Sporadycznie zapominali dowodu osobistego. No i okulary bądź szkła kontaktowe, czasami też nie mieli.
Niektórzy bez dowodu, czy okularów błagali i udowadniali, że wszystko jest w porządku, ale nie miałem na to żadnego wpływu, bo przepisy należy przestrzegać i ja za to odpowiadałem. Jeżeli ktoś nie przywiózł dowodu osobistego, a było wcześnie, mógł pojechać i przywieść. Bez dowodu egzamin nie mógł się odbyć. Również bez okularów, jeżeli zalecił lekarz, a więc był wpisany odpowiedni kod.
Pojawił się kiedyś chłopak ze zdjęciem dowodu osobistego w telefonie. Usiłował namówić na identyfikację pokazując w komórce fotkę. Mogłem obejrzeć, ale skutek niewielki. Trzeba mieć ważny dowód osobisty i ten fakt nie podlegał dyskusji.
Raz trafił się znajomy z osiedla. Znałem go z widzenia, bo nawet się kłaniał zawsze, gdy mnie spotkał, chociaż nie miałem pojęcia, kim jest. Zapomniał dowodu, ale argumentował sensownie: przecież pan mnie zna. Niestety nawet rodzona żona musi mieć dokument potwierdzający tożsamość: dowód osobisty, paszport lub kartę stałego pobytu dla cudzoziemców.
Czasami sytuacje zadziwiały. Przyszła kiedyś dziewczyna i powinna mieć okulary, a nosiła szkła kontaktowe. W takich przypadkach też nie ma dyskusji.
- Niestety proszę pani, muszą być okulary, bo tak zadecydował lekarz. Nie wiem, jaką ma pani wadę wzroku, ale zgodnie z zaleceniem lekarza powinna pani nosić okulary. Gdyby coś się stało, ja będę odpowiadał, że nie przypilnowałam.
- Ale ja już byłam dwa razy na egzaminie bez okularów i nikt się nie czepiał.
Poszliśmy do kierownika i faktycznie figurowały dwa podejścia. Gdyby dziewczyna była upierdliwa, mogłaby dochodzić swoich racji, chociaż niewiele by osiągnęła, bo dwóch poprzednich egzaminów i tak nie zdała. Więc egzaminatorzy pomylili się na jej korzyść i jedynie oni winni być ukarani.
Kiedyś wsiadłem do pojazdu z chłopakiem, a lał rzęsisty deszcz.
- Mocno pada, ale poradzimy sobie – rzekł zdający.
- My? – Zdziwiłem się. Ja już zdałem swoje egzaminy. – Musi pan liczyć na siebie niestety.
Raz mi się trafił chłopak o imieniu Salomon.
- Mama chyba czytała biblię zamiast harlekinów – zażartowałem sprawdzając tożsamość.
- Chyba tak, bo moja siostra ma na imię Estera.
Po sprawdzeniu tożsamości zwracałem dowód, ale kiedyś dziewczyna oddaje mi i prosi o przechowanie na okres egzaminu. Zdziwiłem się, lecz grzecznie poinstruowałem, że nie mam do tego kompetencji i niech sobie wsadzi do kieszeni. Ciągle zdarzało się coś nowego.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt