Domek z kart - MalinowaKrolowa
A A A
Bladym porankiem, kwadrans po szóstej z łokciem wspartym na poduszce i smutnym uśmiechem na twarzy przyglądał się Marcie. Podziwiał jej lśniące, miedziane włosy rozsypane po poduszce, wsłuchiwał się w jej równy oddech, dostrzegł resztki pasty w kąciku ust. Patrzył na nią pełen dziwnego przeczucia, że to jeden z ich ostatnich wspólnych poranków.
Kiedyś było tak wspaniale. Brakowało mu słów, żeby wyrazić jak bardzo za nią szaleje, brakowało mu tchu w nocy, brakowało pieniędzy, zdrowego rozsądku, planów. I przy tych wszystkich brakach czuł, że tak naprawdę ma wszystko. Teraz ich życie ułożyło się jak domek z kart. Niby jest, ale wystarczy podmuch, by zniszczyć całą misterną konstrukcję. Ona miała dobrą prace i dawno już nie próbowała go przekonać, że Boga nie ma przy kubku gorzkiej herbaty. On też miał pracę, nie kupował jej już pudrowych cukierków co piątek. Wszystko stało się jak martwa ryba – zimne, nieprzyjemne, bez sensu. Ona całe popołudnia spędzała przy komputerze. Pani redaktor. Światło monitora odbijało się w jej jasnych oczach, jak kiedyś jego twarz. On też zamykał się w swoim pokoju z laptopem i lampką wina. Zatracał się w pracy albo głupotach. Mijali się.
A teraz pojawiła się jeszcze Ona. Kobieta z Internetu. Poznał ją na jakimś forum o głupotach. Była inteligentna, kokieteryjna, zabawna, fascynująca do granic możliwości. Dawno nie czuł się tak opętany przez samą rozmowę z kimś. To go wprost podniecało, jak niegdyś pudrowe cukierki i seks na dachu. Rozmawiał z nią czasem całymi nocami, udawał, że pracuje. Zresztą Marta też nie spała. Pisała, poprawiała artykuły, rozładowywała napięcie seksualne wstawiając znaki interpunkcyjne w cudze teksty. A on rozmawiał z internetową kobietą.Też miała kogoś, ale nie chciała o tym mówić. Chciał ją zobaczyć na żywo, spotkać się, dotknąć. Był niemal pewny, że nie odmówi. Też była z Warszawy. Dziś ją pewnie o to zapyta. To głupie, ale wszystko się sypie. A może to właśnie jest ta, której szukał. Ta, z którą zbuduje pancerny domek z kart. Z którą zostanie na zawsze.
Bezszelestnie wyślizgnął się z łóżka i boso podszedł do szafy. Wyjął stamtąd kilka kolorowych koszul i wrzucił do walizki. Codziennie wrzucał do niej parę swoich rzeczy, czekał aż się wypełni, wtedy ją zabierze i zakończy tę nudną mękę. Rzucił spojrzenie na Martę - była śliczna. Zawsze przypominała mu królową elfów. Taka filigranowa, roześmiana, z zadartym nosem. Cicho ubrał się i usiadł przy laptopie chrupiąc kromkę jej dietetycznego pieczywa. Odpisał na filozoficzną zaczepkę internetowej kobiety na temat teorii miłości i zaproponował kawę, aby to szerzej omówić. Dziś o szóstej w Masce. Na pewno się zgodzi. Chyba, że jest zajęta. Miał nadzieję, że znajdzie dla niego czas. Zawiązał krawat, napisał na kartce „Wrócę dziś później, konferencja.” i położył ją na klawiaturze komputera Marty. Musnął wargami czubek jej głowy i wyszedł, ostrożnie zamykając za sobą drzwi ich delikatnego domku z kart.

***
Rażące słońce obudziło ją w okolicach jedenastej. Przekręciła się na drugi bok i zobaczyła charakterystycznie zgiętą wpół poduszkę, jego poduszkę. Wyszedł już dawno – została tylko poduszka, niedomknięta szafa i zapach jego wody po goleniu w powietrzu. Sturlała się z łóżka i otworzyła okno. Pomyślała, jak zwykle, o beznadziei istnienia i o niezwykłym facecie, z którym romansuje. Zaparzyła kawę, znalazła kartkę od Adama - wróci później, nic nowego. Nawet dobrze, woli być sama niż równie samotna, ale z nim w pokoju obok. Definitywnie ich związek zmierzał ku końcowi. On nie rozumiał, że trzeba się zmieniać, dojrzewać, że nie zawsze będzie tak samo. Nie umiał się cieszyć dorosłym związkiem. Włączyła głośno starą płytę Maanam i odebrała pocztę. Kilka artykułów, dwa listy, wiadomość od asystentki, prośba o raport, list od kochasia. Uśmiechnęła się do siebie. Uwielbiała tego faceta jak żadnego innego. Był cholernie inteligentny, ironiczny, jak się wydawało nieco znudzony życiem. Fizycznie zdarzyło jej się zdradzić Adama, ale nigdy emocjonalnie. Oprócz tej dziwnej sytuacji z internetowym gościem. Kliknęła w tytuł wiadomości, jej oczom ukazał się krótki, zgrabny list podpisany „Mr. Domekzkart”.
„ Witaj, Pastelowa!
Tak, myślę, że miłość to przereklamowana sprawa. Bzdety Platona o braterstwie dusz też średnio mnie przekonują. Chociaż, kto wie, może zwyczajnie nie miałem szczęścia jeszcze takiej bratniej duszy spotkać. No, może raz, ale to już zwietrzało dawno. Moglibyśmy o tym porozmawiać dłużej przy kawie i ciastku, co Ty na to? Może dziś o 18.00 w Masce? Bardzo lubię ten lokal. Będę miał na sobie zielony krawat. Niecierpliwie czekam na odpowiedź.
Twój uniżony sługa – Mr. Domekzkart”
Kawa o szóstej? Do tego w ulubionej knajpce z czasów jej beztroskiej młodości. Czemu nie? Przecież Adam i tak ma konferencję. Nie bała się obcych ludzi, zawód ją znieczulił. Instynktownie wiedziała, że to ciekawy facet, więc warto. Upiła łyk gorzkiej kawy i zaczęła uderzać w klawiaturę krótkimi, zgrabnymi palcami, pisząc odpowiedź.


MalinowaKrólowa
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
MalinowaKrolowa · dnia 04.09.2010 12:20 · Czytań: 1040 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 19
Komentarze
Esy Floresy dnia 04.09.2010 13:22
Pomysł dobry całkiem, aczkolwiek zbytnio przywodzi na myśl opowiadanie: 'Cyber Joly Drim'.
Natomiast przy czytaniu odniosłam wrażenie raczej suchej relacji, zabrakło mi tego co między dwojgiem, zabrakło zbudowania napięcia i emocji, a szkoda, bo pomysł wart dobrej realizacji.
W prawdzie nie zajmuję się prozą, ale rażą miejscami nieuzasadnione powtórzenia i styl raczej blogowy. Pozdrawiam.:)
anna nawrocka dnia 04.09.2010 19:25
Typowy przykład na rozmijanie się rzeczywistości z wyobrażeniami. W sumie smutne opowiadanie, z przemyconą prawdą - dla "zdobytych" przestajemy się starać, przed "zdobyczami" prężymy bicepsy, przeczesujemy włosy, dla nich pociągamy usta strażacką czerwienią.
MalinowaKrolowa dnia 04.09.2010 20:59
Esy Floresy - opowiadania, o którym wspominasz nie czytałam (niestety?).
Styl miał oddawać sposób myślenia i bycia bohaterów. Miał być bardziej surowy niż blogowy. Widocznie nie wyszedł mi ten zabieg.
Zwykle piszę dużo więcej i barwniej, teraz próbowałam tematycznie nadać tekstowi internetowy, prosty oraz pełen dynamizmu nastrój.
Ale zmotywowałaś/łeś mnie - może napisz je od nowa. Tym razem lepiej :)
Esy Floresy dnia 04.09.2010 21:06
Jeśli mój komentarz zmotywował, to bardzo się cieszę i życzę połamania pióra.:)

Opowiadanie, o którym wspomniałam również traktuje o miłości w cyberprzestrzeni, a o tyle ciekawie, że powstało w 1999 roku, kiedy sieć zwłaszcza w Polsce była jeszcze w powijakach. W wolnej chwili zachęcam do poczytania: http://hell.pl/nina/carramba.htm

Pozdrawiam.:)
Darksio dnia 05.09.2010 12:31
Opowiadanie napisane ze swobodą. Widać, że potrafisz świetnie opisywać obyczajowość. Jednak temat mnie nie uwiódł, taka nieoczekiwana fascynacja osobą, do której uczucia ostygły, a która pokazała się z lepszej strony, bo starała się być atrakcyjną dla (pozornie nowo poznanej) nieznajomej jest obecnie bardzo modne i rozbierane na różne sposoby. Nie mniej opowiadanie bardzo dobre. Pozdrawiam.
niewidoczna dnia 05.09.2010 17:01
Nie zaskoczyłaś mnie zakończeniem, choc treśc był napisany z wdziękiem. Tekst napisany zwięźle, dopracowany. Widac po prostu kawał dobrej roboty :)

Pozdrawiam i życzę sukcesów :)
MalinowaKrolowa dnia 05.09.2010 17:30
Dziękuję za krytykę. Dziwię się tak wysokiej ocenie, bo po komentarzu Esów tekst uznałam trzeźwo za niewypał. Gratuluję zasłużonego zwycięstwa dziewczynom :) Bardzo miła zabawa, bo zwykle takie "futurystyczne" tematy omijam. Organizatorom dziękuję za profesjonalizm i terminowość.
(Niewidoczna - rzadko słyszę, że mój tekst jest dopracowany - miła odmiana :) )
Pozdrawiam
Darksio dnia 05.09.2010 17:57
Malinowa. To już nie są futurystyczne tematy. To nasza rzeczywistość. Nie da się już uciec od komputerów, Internetu i spraw z nimi związanych. Wkradają się coraz śmielej w aspekty naszego życia. W ten aspekt, z miłością w tle, również.
MalinowaKrolowa dnia 05.09.2010 18:25
Darxx, jestem raczej tradycjonalistką (zacofańcem, jak kto woli). Do Internetu jako formy wyrażania siebie przekonałam się niedawno (choć jestem raczej z "pokolenia nk" ). Dla mnie to wciąż coś nienaturalnie odległego, egzotycznego - choć już powoli zaczynam się w tym odnajdywać np. na takim jak ten portalu.
"Futurystyczny" jest ten tekst w porównaniu do tego co zwykle piszę - odwołującego się do bezczasu lub, często niedawnej, przeszłości.
Ale to prawda, że komputer wchłania w siebie coraz więcej aspektów naszego życia. A już w szczytowej formie są portale społecznościowe - nawet kiedy to piszę z boku widzę, że PP można "polubić" na facebooku. Do takich rzeczy się raczej nigdy nie przekonam :rol:
Wasinka dnia 05.09.2010 19:45
Witaj, Malinowa Królowo.
A jednak się nie rozminęli... Codzienność zabija w nas tak wiele, że przestajemy dostrzegać to, co kiedyś kochaliśmy. Smutny obraz rzeczywistości, w której zapominamy o miłości, mijamy się, będąc w tym samym pokoju. Nie starcza nam sił i ochoty na rozjaśnianie codzienności. Widać, jak trudno kochać i nie zapomnieć o tym. Szukamy daleko, a mamy tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Być może musimy czasem od siebie odejść, żeby odnaleźć się na nowo.
Temat znany, a jednak przez swoją aktualność – ważny. Uciekamy, by znowu trafić w to samo miejsce. Ale ze świeżym spojrzeniem. Dusimy się w związku, szukamy zaspokajaczy, a nie tędy droga. Tak łatwo dziś rezygnujemy z uczuć, bo łatwiej jest sięgnąć po kolejne, niż się trochę postarać.
Cieszy mnie, że owa przygnębiająca historia kończy się w ten sposób. Pomyślnie. Mam nadzieję, że bohaterowie zapamiętają na zawsze tę lekcję, jaką zgotował im los (?), przeznaczenie(?), przypadek(?) i zrozumieją, że czasem trzeba zerknąć na siebie świeżym spojrzeniem.
Opowiadanko przerwane w dobrym miejscu. Napisane zgrabnie, czytało się przyjemnie. Przewidywalne (choć przecież to nie musi być wada), zabrakło może też pewnej iskierki, która dodałaby oryginalności. Ale skłania do refleksji.
Pozdrawiam i gratuluję trzeciego miejsca :)
MalinowaKrolowa dnia 05.09.2010 20:05
Bo nie o zaskoczenie mi chodziło, lecz właśnie o skłonienie do zastanowienia i zaciekawienie "co było dalej?". Tak, Wasinko, rzeczywistość ludzkich uczuć jest okrutnie banalna, choć czasem płata figle.
Merci et salutations à tous!
sisey dnia 06.09.2010 11:56
Jak to zwykle bywa: najlepsze rozgrywa się za kurtyną, a morderca pracuje pryz zgaszonym świetle. :)

Jako uczestnik konkursu, nie ośmielę się na indywidualne komentarze. Odsyłam, do refleksji w osobnym temacie na forum. Może się wypowiesz?

pzdr. sisey - taki od rymowanek
Szuirad dnia 07.09.2010 12:40
Nie wiem czy akurat to chcialaś pokazać, czy tak wyszło :), ale z rozwoju sytuacji wynika, że oboje wciąż poszukiwali tego samego co kiedyś. Może odnowionego, w trochę innym ujęciu, z innym spojrzeniem na sprawę. Mnie jednak zaciekawiło coś o czym nie napisałaś. Tekst zmusił mnie do myslenia o konsekwencjach ich spotkania. To może być naprawdę ciekawe. Spotykają się oboje. Zdumieni, zdziwieni. Rozczarowani? A może nie? Jak mogłyby wygladać ich dalsze wspólne zycie? W końcu, trzeba to powiedzieć bez owijania w bawełnę, oboje zdradzili sie nawzajem. To jest pożywka na kolejny tekst, studium. W komentarzach zasygnalizowalaś, że "na codzień" piszesz o czymś innym, bardziej od cyberprzestrzeni realnym.
Tak naprawdę wciąż piszesz o tym co jest realne. W tym opowiadaniu internet to tylko narzędzie do pokazania uczuć i postaw. Osobiście to do mnie przemawia, dlatego też nie razi mnie tzw. "przewidywalność" tekstu. Czasem należy pisać, by pokazać coś innego niż zgrabne zakończenie, puentę, ktora zapadnie w głowie, ale może zepchnąć na drugi plan to co chciało się przekazać w całym tekście.
Pomyśl o konsekwencjach spotkania Pastelowej i Mr Domku_z_kart. Bedzuie to napewno moment, który radykalnie zmieni ich zycie, czy jednak odsłoni niebo, czy piekło. Ty znasz ich lepiej :)
pozdrawiam
MalinowaKrolowa dnia 07.09.2010 17:48
Szuirad - i to właśnie chodziło! :D Opowiadanie zakończyłam właśnie w tym momencie, aby czytelnik sam zaczął wyobrażać sobie, co było dalej. Może wcale nie ułożyli sobie życia od nowa, może poczuli się oszukani i skończyli ze sobą? Nie wiem, to już wykracza poza tych kilka moich akapitów.
Cieszę się, że mnie dobrze zrozumiałeś.
Pozdrawiam
Izolda dnia 07.09.2010 19:11
Zastrzelę się! Okropny Szuirad napisał wszystko to, co chciałam (przepraszam, ale w porze jego komentarza byłam w pracy).

Zachwyt nad tekstem w trakcie czytania dla mnie często znaczy mniej niż refleksje jakie noszę w sobie już po lekturze.
Tak właśnie było z Twoim tekstem: może jako cukierek nie wzbudził aż takiego smaku w trakcie obracania go jak wrażenia, które zostały mi po nim na podniebieniu.
Bo cały czas jeszcze zastanawiam się jak ludzie w nadszarpniętym już związku mogliby znieść ujawnienie prosto w oczy swoich poszukiwań na boku.
Za możliwość tych refleksji - podziękowania.
green dnia 07.09.2010 20:28
Bardzo dobre opowiadanie dla mnie, właściwie jedno z najlepszych, które czytam już któryś raz i z chęcią do niego wracam. Ma klimat.

I myślę, że wielu może się w nim odnaleźć.

Pozdrawiam
Elwira dnia 08.09.2010 22:00
Tylko na mnie nie krzycz. Od połowy przemowy męża wiedziałam, kim jest jego internetowa miłość. Za dużo faktów nałożyło się na siebie, niepotrzebnie pisałaś, że żona też w tym czasie przy komputerze i że to jej fascynacja. Można się było domyślić. Ona powinna skubać te tekściki na kartkach, jak prawdziwa pani korektor.

Styl masz niezły, swobodny, ale nieokiełznany. Powtórki, szwankujący szyk, czasem zły dobór słów. I interpunkcja... ale ja nie muszę rozładowywać napięcia wstawianiem przecinków w tekstach innych osób, więc powtórz zasady i powstawiaj sobie sama :)

Pozdrawiam.
MalinowaKrolowa dnia 09.09.2010 08:13
Izoldo, cieszę się, że tekst pozostawił tak mocne wrażenie i skłonił do refleksji.
Green - dziękuję.
Elwiro - krzyczeć nie będę, bo nie o to chodzi. Już sama zrozumiałam, że w zbyt oczywisty sposób przeforsowałam "zaskakujące" zakończenie. Następnym razem lepiej to przemyślę. (Chociaż, jak już wspominałam - w tym wypadku nie stawiałam na zaskoczenie czytelnika). Z przecinkami pobawię się, jak będę miała dłuższą chwilę przy komputerze :rol:
Pozdrawiam
Miladora dnia 16.09.2010 15:09
No to kolej na mnie. :D Dopiero teraz, bo wczoraj wróciłam z urlopu.

Poprzednicy właściwie powiedzieli już wszystko, a Szu mnie także, jak i Izoldzie, wyjął z ust pewne kwestie. Ale spróbuję podsumować własny odbiór tekstu, tak jak to zapisałam po pierwszych czytaniach.

W skrócie - tekst od pewnego momentu przewidywalny, ale dobrze, spokojnie napisany i zakończony we właściwym momencie, co otwiera cały szereg możliwych rozwiązań i prowokuje do snucia przeróżnych domysłów. To chyba największa jego zaleta. Jest życiowy.
Mnie ciekawi, czy jego bohaterowie potrafiliby z humorem potraktować tę ironię losu i ponownie się odnaleźć, czy też stałoby się to przysłowiowym gwoździem do trumny ich związku.
Osobiście głosowałabym na ich inteligencję, ale kto to może przewidzieć...
Życie bywa równie nieobliczalne, jak ludzie.

W kwestii wykonania - sprawdź tekst pod kątem powtórzeń. Trochę dużo tych "on", "ona". W sumie jednak jestem na "tak", chociaż zabrakło mi w nim nieco oryginalności.
Gratuluję i pozdrawiam ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
12/05/2024 23:53
Ivonna Głupio mi się przyznać ale w tym zwariowanym tekście,… »
ivonna
12/05/2024 22:53
Kaz, witaj! I spieszę z podziękowaniami aż za dwa podejścia… »
Kazjuno
12/05/2024 21:13
Długi tekst, Gabrielu, ale mknąłem jak zając. To się czyta!… »
mike17
11/05/2024 19:17
Jarku, bardzo poruszył mnie Twój wiersz, bo? Bo jest bardzo… »
ajw
11/05/2024 14:31
Dziękuję za komplement :) »
Kazjuno
11/05/2024 11:56
Przyznam się, Ivonno, że to moje drugie podejście do Lolki… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 10:12
Yaro Może prościej, będzie czytelniej? Szorty, z samej nazwy… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 08:32
Ivonno Ja Ci dziękuję za zieloną poświatę i gorąco… »
ivonna
11/05/2024 02:24
Zbysiu, witaj! A przede wszystkim wielkie dzięki za… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 21:29
Ivonna Przeczytałem bardzo uważnie Twoje opowiadanie dla… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 20:12
Zdzisławie Dziękuję Ci za pozytywny komentarz i podzielenie… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 19:38
Jacku i Valerio Bardzo Wam dziękuję za rewizytę, tak kiedyś… »
valeria
10/05/2024 17:12
Ja wiem czy taki słodki, raczej humorystyczny:) dzieciaki,… »
Janusz Rosek
10/05/2024 16:39
Dziękuję za ten komentarz i podpowiedzi. Postaram się w… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:40
Dzień dobry. "Zapewne są odbiorcy takiego… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty