Kadłubki - kajkosh - kajkosh
Proza » Obyczajowe » Kadłubki - kajkosh
A A A
I

-Wiesz, trudno mi powiedzieć. Może to wygłup tylko, a może coś poważniejszego. Nie wiążę z tym wielkich nadziei.
-Pierdoła z ciebie. Co ty chcesz? Bierz się i już. Kurwa, kiedy ty ostatnio coś wydupcyłeś?
Pocieram twarz, drapię się po brodzie. Powieki mi opadają i nie wiem, co mu odpowiedzieć. Tak, nie dupcyłem dwa lata. Tylko jakoś niespecjalnie mi na tym zależy. Weź, wytłumacz jebace, że szukasz czegoś poważnego. Nie zrozumie. Weź wytłumacz jebace, że zależy ci na świętym spokoju i nie chcesz wysiadywać bez przerwy z laską, która tak na dobrą sprawę nic w twoje życie nie wniesie. Na pewno nie tyle, co dobra książka, dobry film, dobre piwo w zadymionym barze. Nie tyle, co Sheik Yerbouti Franka Zappy. Weź to wytłumacz jebace, a z pewnością zrozumie. I nagle się okazuję, że ty też jesteś jebaką. Albo przynajmniej zmęczonym gówniarzem. Tylko co to, kurwa, ma się znaczyć, że jesteś zmęczony mając dwadzieścia lat? I co potem?
-Widzisz – zaczynam tłumaczyć – to jest tak, że ja może bym i chciał z nią coś tego, ale, no nie jestem pewien, czy wydolę, rozumiesz. Nie wiem, czy aż tak bardzo mi się chce, żeby znosić to wszystko od nowa, wiesz, to całe dogadywanie się, docieranie. Nie wiem, czy wytrzymam z nią choćby tydzień, czy mi nie odjebie i będę chciał od niej uciec, bo się nagle poczuję ograniczany, czy coś. Rozumiesz?
-Słuchaj, ja ci nie mówię przecież, żebyś ty z nią ślub brał od razu. Mówisz tydzień. I spoko. Spuść z krzyża i zwiewaj, jak uznasz, że jest chujowo. Co się będziesz? - z oczu biła mu szczerość, pewność siebie. Wzruszył ramionami.
-Ale ja tak nie umiem. Albo serio, albo wcale. Kurwa, tydzień? Dla mnie taki tydzień bez sensu, to już gorzej niż kilka lat z sensem, rok bez sensu i rozstanie. Przynajmniej wiem, że ten czas coś znaczył przez moment, a tydzień bez sensu jest bez sensu po prostu. Rozumiesz?
-Chuj ci w dupę, stary. Ty się, kurwa, zastanów, co ty chcesz.
-Dobra – mówię po chwili. - Rozdaj jeszcze raz.
Pociągam łyk piwa, przede mną leży pięć kart.
-Słuchaj – czuję, że teraz już wiem, co chcę powiedzieć – ja po prostu nie chcę dogadywać się co tydzień z kimś innym. Czy nawet co miesiąc. Nie chcę, co chwila uczyć się kogoś od nowa, Być słodkim i miłym, udawać, że nic mi nie przeszkadza, po chwili się znudzić. To ma być raz, a dobrze, Na jakiś czas. Na dłużej. Nie powiem na zawsze, bo to pierdolone głupstwo.
-Ale ty, kurwa, debil jesteś. Co ty chcesz się dogadywać w tydzień? Nic sobie nie powiecie sensownego. Ty się o niej niczego nie dowiesz, może oprócz tego, czy krzyczy w łóżku. Ona nie pozna cię głębiej niż na długość twojego chuja. Ro-kurwa-zumiesz? O to tylko chodzi. Po dwóch dniach lód, po czterech ruchanko, a w niedzielę zrywasz. Proste.
Jego twarz zmienia się z każdym zdaniem, na początku jest wściekły, potem traktuje mnie jak niedorozwiniętego. Gdy tak go słucham, mam wrażenie, że słusznie.
-Próbowałem już tak, wiesz?
-I co?
-I nie mogę.
-Czego ty, kurwa, nie możesz?
-No, zaruchać
-Jak nie możesz zaruchać? Co, potrzebujesz farmakologicznego wspomagania?
-Nie o to chodzi.
-A o co?
-Zamknijżeż się na chwilę, to ci dokończę. Chodzi o to, ziomuś, że dla mnie seks to zawsze było coś więcej. Spałem z babami, które chciałem mieć przy sobie, dzielić wszystko z nimi, które zasłużyły, by mnie nago widzieć, rozumiesz? Bo widzisz – seks to jest akt najwyższego zaufania; to kiedy rozbieracie się przed sobą i jesteście bezbronni, kiedy się pocicie i wydzielacie płyny, to jest takie, takie intymne, wiesz? O to mi chodzi. Że to musi być ktoś, kto na mnie spojrzy nagiego i ja w tych oczach nie zobaczę nic oprócz potrzeby mnie. Kto będzie chciał mną nasiąknąć. Kleisz?
-Nasiąknąć? Co ty pierdolisz. Miśku, ja ci wyjaśnię jeszcze raz. To nie jest trudne – ty go po prostu masz włożyć. Ona ci go possie, jakbyś zaczął mięknąć i się wahać. Napompuje cię krwią, doprowadzi ci fiuta do obrzęku i zanim znowu zaczniesz kminić te swoje ciotowate pierdoły, włóż go w nią i ruszaj dupą. Zobaczysz, że dojdziesz, jak na każdej z tych cipek pełnych zaufania.
-Ale...
-Ale co? - wzdycha – Dobra, powiem to po twojemu. Dewoluujesz.
-Co?
-Dewoluujesz. Bo widzisz – kiedyś to było inaczej. Po prostu brałeś kogo się da, zależnie od twojej pozycji w stadzie, tak? Po zwierzęcemu, a cel był tylko jeden – narobić bachorów. Spełnialiśmy swoje biologiczne przeznaczenie, nie bawiąc się w romantyczne dyrdymały. Potem przyszła cywilizacja. I zaczęliśmy wiersze pisać i strzelać sobie w łeb, gdy jakaś laska nas nie chciała. Bo widzisz, wszyscy wokół byli mądrzejsi od tych jebanych romantyków. Mezalians? To było bez sensu. Po chuj komu mezalians? Musisz ruchać. Ale jak już musisz ruchać, to kogoś, kto ma kasę albo tytuł, jak ty. Szkoda czasu na plebs. Plebs można sobie poruchać, jak księżna nie patrzy. Wyjebać kucharkę, a co. A romantyczną bzdurę dopisali pisarze, w końcu na tym polega ich robota. Nagle najważniejsze stało się uczucie, czystość, wierność, jakieś krzaki wyrastające z grobów zakochanych. I pozatruwali mężczyzn bzdurą, monogamią, uczuciowością. Zżarli nas jak fluorowodór. A laski? Też kupiły to gówno. Co się trzeba nawyznawać, uronić łezek, przekonywać o szczerości intencji, naczekać się zanim wpuści cię do łóżka. Jak na ironię jedyne kobiety zachowujące się jak kobiety to prostytutki. One zawsze widziały w miłości interes. Po kilku wiekach rozbuchanej romantyczności znowu rządzi rozpasanie. Nikt już w książkach nie pisze o miłosnym uniesieniu, jakiego doznał, trzymając ukochaną za rękę, jak scałowywał łzy z jej powiek gdzieś na kozetce w pokoju z oknem na sad, gdy wyznawała mu, że nie mogą być razem, bo idzie za hrabiego. Dziś wszyscy się po prostu pierdolą. Sartre mierzy do kurwy z pistoletu, Genet jest nędzarzem homoseksualistą, który chce zlizywać smarki spod nosa ukochanego. Tak to teraz wygląda. A jeżeli już nawet intelektualiści nie bawią się w romantyzm, to znak, że umarł. No i popatrz – ewolucja od zwierzęcego ruchania z czasem dochodzi do egzaltacji, uniesień, wiary w przeznaczenie i miłość w jako najświętsze prawo. I nagle ta ścieżka obumiera. Wracamy do zwierząt, do cywilizacji szajse porno i nieletnich panienek ustawionych w słoneczka, gdzie politycy machają gumowymi kutasami. Co to ci mówi o romantyzmie? Ślepy zaułek ewolucji. Jesteś przeżytek, ziomuś.
Nie mam pojęcia, co mu odpowiedzieć. Pieką mnie oczy i łamie mi się głos. Patrzę na niego, ale on nie widzi mojego spojrzenia. Właśnie pociąga łyk piwa. Kładę kartę na stół. Zdaję sobie sprawę, że jestem religijny, choć jestem ateistą. Wierzę w to, co mówiłem. I czuję ten ból, gdy ktoś, kto z pewnością ma rację, przeczy twoim wierzeniom. Czuję się jak ksiądz czytający Dawkinsa. Odrywa usta od butelki. Patrzy na stosik kart i wykłada swoje dwie, ostatnie karty.
-Po makale – mówi.
Wygrał. Także w karty.


II

[Ej, pada:(]
[Wiem.Lipa straszna.Co u Ciebie?]
[A nic.Nudzi mi sie.Probuje czytac,ale nic z tego nie wychodzi.A u Ciebie?]
[Tez nudy.Wlasnie zjadlam obiad i mysle co by tu porobic]
[Wiesz,normalnie gdyby nie padalo,moglibysmy gdzies wyjsc...]
[Ale pada]
[No pada]
Nie wiem, co dalej. Czekam chwilę. Nie odpisuje, bo na to nie ma co odpisać. Zastanawiam się, jak przedłużyć rozmowę.
[Zaczalem pisac cos nowego,mam już kilka stron.Jesli masz ochote to Ci na jutro wydrukuje]
[Chetnie.A o czym?]
[Wiesz,jak zwykle.O niczym konkretnym raczej]
[Acha.To się nie moge doczekac:)]
[Pala]
[No no]
[I co ja mam Ci na to odpisac?]
[Nie wiem.Kombinuj]
[Chyba wykorzystam kilka naszych smsow w tym nowym,co pisze właśnie]
[Ale których?]
[Ogolnie chce wykorzystac fragmenty naszych rozmow.Nie wiem jeszcze,czy będę dokladnie cytowal,czy tylko posluza mi za baze do napisania innych]
[No to kombinuj...Moze cos się da z nich zrobic.]
[Na pewno cos się da.Bedziemy metafora literacka:)]
[Super:)Jak bylam mala zawsze chcialam zostac metafora literacka jak dorosne]
[Powaznie?No to będziesz:)]
[No no.To marzenie mojego zycia jest spelnione,to pora umierac]
[Pala]
[Dzieki:)]
[Ale i tak Cie kocham]
[No no]
[No tak]
[Miales się zastanawiac nad sensem swojego zycia i jak Ci poszlo?Masz już jakieś wnioski?]
[Tak.Pisze,bo lubie.Studiuje,bo trzeba cos ze soba robic.A jeśli chodzi o uczucia...Coz,po prostu są i nawet jakby się okazalo,ze nie prowadza do niczego i nie są odwzajemnione to i tak fajnie je czuc(tu był jeszcze ciag dalszy,ale usunalem,bo uznalem,ze Ci się nie spodoba:))]
[Dlaczego usunales?Od kiedy Ty się mnie wstydzisz,albo się boisz,bo już sama nie wiem]
[Usunalem,bo nie wiedzialem,czy wypada Ci pisac,ze fajnie je czuc do Ciebie,bo jestes,no wiesz,fajna i w ogole...]
[No to grejt...]
[Widzisz,srednio Cie to cieszy.Nie dziwie Ci się,zaden ze mnie Jared Leto]
[A na co mi Jared?Jared jest glupim pozerem z Ameryki,ktory wyzej sra niż dupe ma.A to co Ty piszesz jest naprawdę mile,ale mnie to peszy i stresuje i sama nie wiem co ja ci mam na to odpowiedziec i jak się zachowac.No i znowu mowimy o powaznych rzeczach przez smsy]
[To moja wina.Jakoś przy Tobie nie moge się zebrac na odwage,bo albo nie jestesmy sami,zeby moc o tym pogadac,albo jak już jestesmy sami,to nie chce zepsuc wieczoru niewygodnym tematem]
[Nie gadaj glupot.Moja wina!]
[No nie wyglupiaj się,moja.Poza tym raczej wiem,co mi powiesz,wiec wole nie poruszac tego tematu,gdy się spotykamy]
Kurwa, co ja wyprawiam? To drugie zdanie było tak niepotrzebne. W ogóle ta cała rozmowa jest tak niewłaściwa. Kurwa, kurwa, kurwa.
Czekam, ale nie odpisuje. Dojebałem. Wychodzę na papierosa, staram się nie myśleć o telefonie, ale podnoszę go i sprawdzam, czy nic nie przyszło mniej więcej dwa razy na minutę, pełen przeświadczenia, że przez te kilka sekund, kiedy nie patrzyłem w jego stronę, mogła przyjść wiadomość. Nie wytrzymuję i piszę kolejnego.
[Sorry za te smsy]
I kolejnego.
[Gniewasz się?]
Głupio. Po godzinie przed kompem piszę jeszcze raz.
[Wiesz co?Uzylem tej naszej rozmowy dzisiejszej w tym opowiadaniu.Co o tym myslisz?]
I wciąż czekam na odpowiedź.

Nic się nie stało. Zdrzemnęła się. Mogę użyć sms-ów.

III

-Gdzie?
-Nie wiem. Gdzie nas jeszcze nie było?
-Oj, w wielu miejscach. Czekaj... - rozgląda się, krzywi się, jakby myślał. - Bijemy do Rynku i się rozejrzymy.
Idę za nim posłusznie, krok z tyłu. Tyle knajp, a wszystkie tak samo chujowe, za głośne, za kolorowe. W filmach zawsze widać knajpy, gdzie jest ciemno, drewniano, świecznie, wszystko zdaje się być lekko w tle, jakby słowa, które chcesz powiedzieć i usłyszeć były najważniejsze, twarze, na których skupiasz wzrok są wyraźne, inni rozmywają się w dymie fajek. W tle śpiewa Tom Waits i wszystko daje poczucie intymności i pijackiego braku odpowiedzialności, choćbyś wyznał nawet te grzechy, na które jest paragraf – nikt cię nie sypnie, a spowiednikom nie trzeba się przedstawiać.
Ale my nie znajdujemy knajpy, gdzie barman jest przyjacielem – to tylko student, który wie tyle, co my i tyle samo słyszał o prawdziwym życiu. On nie powie: „ta kolejka na koszt firmy, ty smutny idioto”. Nie, nie on. Siedzimy w pierwszej knajpie na Stolarskiej po lewej, gdzie wszystkie gniazdka są wyrwane ze ścian i nawet da się rozmawiać. Bierzemy po piwie.
-To co tam?
-A nic konkretnego. Żyje się. A u ciebie?
-Aa, podobnie – śmieje się jakoś nerwowo.
-Byłem w kinie ostatnio, na Avatarze, ale powiem ci, że nic szczególnego.
-Tak właśnie słyszałem. Na 3D byłeś?
-No, ale efekty były takie sobie. Czasem jakiś smerf wycelował mi w twarz i tyle. Film trzeba rozpatrzeć w kilku kategoriach. Na początek efekty wizualne – mnóstwo ich, ale nie są odkrywcze. To po prostu więcej obrobionych komputerowo sekwencji niż zazwyczaj, generowanych na komputerach o dużej mocy obliczeniowej. Żadnej rewolucji na tym polu nie było. Fabularnie mamy tu do czynienia ze skrzyżowaniem Tańczącego z wilkami, Ostatniego Samuraja i Pocahontas – bardziej sztampowo się już chyba nie dało. Efekty 3D – za mało ich, by powaliły. Ale ogólnie film dobry. Dałbym mu cztery, cztery minus. Mniej więcej w tym samym czasie byłem na Alicji w krainie czarów Burtona, też w 3D, i wydał mi się jakoś bardziej zaskakujący, jeśli chodzi o stronę wizualną, ale też bez przesady. Dałbym cztery z plusem.
Widzę w jego oczach i po szybkości z jaką opróżnia kufel, że się nudzi. Robi mi się wstyd i milknę speszony. Milczymy tak chwilę, a pierwsza kolejka dobiega końca, minęło 20 minut. Jestem załamany, gdy dostrzegam, że zauważył jak sprawdzam godzinę.
-Co tam u rodzinki?
-A, ojciec mi umarł.
Patrzę osłupiony, nie wiem, co powiedzieć. Wiem, że ojciec zostawił jego, siostrę i matkę kilka lat temu. I myślę, czy mu żal, czy się cieszy, czy ma to w dupie generalnie.
-Stary, to masakra...
-Eee tam, bez przesady. Dostałem jego auto.
-Jakie?
-Stare. I tak jeżdżę swoim. - koleś zna mnie od podstawówki, wie zatem, że jeśli pytam o auto, to tylko grzecznościowo, bo się nie znam.
-No, a moi wyprowadzili się trzy miesiące temu na stałe.
-No i co, jedziesz tam do nich?
-Myślę jeszcze, ale raczej tak. Wiesz, oni tam czeszą ostrą kasę, więc po tych moich studiach miałbym zajebiste perspektywy. Wiesz, nawet jeśli tylko na kilka lat i wrócić tu, to już byłbym ustawiony.
-No, zajebiście. - ale nie wierzę, że tak myśli. Zawiść albo tylko ja jestem przewrażliwiony.
Drugie piwo, trzydziesta trzecia minuta.
-Powiem ci, ziomuś, że fajny program widziałem ostatnio. Tam, wiesz, są tacy kolesie, co badają możliwości śmiercioności, znaczy się, potencjał... No, jak to się mówi. Wiem, jak po angielsku, ale po polsku nie mogę...
-To mów po angielsku.
-Badają killing potential wojowników z różnych epok i części świata. Takich, co to nigdy się nie mogliby spotkać, i chcą ustalić, kto był najskuteczniejszą maszyną do zabijania. I tak na przykład rycerz średniowieczny walczy z Apaczem, a w jednym odcinku zielony beret z czerwonoarmistą i powiem ci, stary, że ruskie mają potencjał. Wiesz w ogóle jak berety wchodzą do pokoju, gdzie ktoś może się czaić? W kucki. Lekko uginają kolana i suną, a ruscy nie – oni wyskakują zza futryny płasko przy ziemi i ładują. Nie do zajebania metoda. I mają takie noże balistyczne, z których można wystrzelić ostrze. Wyobrażasz sobie? Podchodzisz do ruska, który ma tylko nóż, leży na glebie, a ty cwaniaczysz, że już go masz, więc się nie spieszysz, celujesz mu w twarz, on się zasłania nożem. Myślisz sobie: „żałosne”, a on nagle strzela, a krew ci tryska z rozciętej tętnicy. Masakra.
Trzecie piwo. Pięćdziesiąta ósma minuta.
-A masz kogoś teraz?
-Na stałe nie. Ale jest taka laska, co mi regularnie robi loda.
Patrzy na mnie, czeka aż się uśmiechnę, czy zrobię coś, co mogłoby sugerować, że żartuję. Ale ja nie żartuję.
-Kurwa, stary, zapoznaj mnie.
Teraz się śmieję.
-Staryyy, nie chciałbyś – paskudna jak ja pierdolę. Zawsze gaszę światło, jak ma mnie ssać.
-To może chociaż wygadana?
-Też, kurwa, nie. Tyle razy się słyszy, że baby są albo mądre, albo ładne, a to gówno prawda. Otóż można być paskudną idiotką.
-Pierdolisz. To jest przecież tak, że ładne laski nie muszą się o nic starać, bo każdy koleś odda wszystko ładnej dupie, a brzydkie, żeby skompensować swój wygląd, muszą imponować czymś innym. Nie?
-Słuchaj, może i masz rację. Ale są przypadki, gdy laska dostanie od Bozi hole package, a inna nie dostanie nic. Ta panienka od loda nie ma pojęcia, kto to Ali Agca, kleisz?
-Kurwa – kręci głową z niedowierzaniem. - To po co ty ją tykasz w ogóle.
-Bo ma usta i sama chciała i nie ma żadnych haków. Nie mówimy o tym, nie wspominamy nikomu. Po prostu przychodzi, gdy dam jej znać, robi, co trzeba – z połykiem – i wychodzi grzecznie.
-I poważnie nic nie pierdoli o uczuciach i tak dalej?
-Nie wiem, nie gadam z nią zbyt wiele.
-Dziwne to.
-Kurwa, właśnie nie aż tak bardzo. Zasadniczo mam to w dupie, mógłbym żyć bez tego, ale sama chce i nie ma pretensji, więc co mi szkodzi. Gdyby nie chciała, to bym po prostu trzepał.
Kiedy wychodzę z knajpy i chłodny wiatr wali mnie w ryj, wstydzę się każdego jednego słowa.

IV

A: Bo widzicie, czytałem takie opowiadanie Waldemara Łysiaka i ono się nazywało „Kuter” I ono mówiło o tęsknocie i marzeniach. O facetach, którzy kiedyś bawili się w rewolwerowców, komandosów, którzy chcieli w pojedynkę powybijać hitlerowców, wyjechać, wypłynąć w rejs, przemierzyć kawał świata w kutrze, rozumiecie? Jakiś znajomy Łysiaka zawsze chciał kupić kuter i bez przerwy przekładał zakup na jutro. Znalazł taki fajny w Szczecinie, ale ciągle było coś do zrobienia i nie mógł po niego pojechać. Ciągle było coś, była żona, były dzieci i praca i tylko mu się tuż przed snem marzyło. Że ten kuter, że on na nim. I tak się zastanawiam – mamy teraz te dwadzieścia kilka lat, za dwadzieścia kilka lat nie osiągniemy czegoś, czego pewnie byśmy bardzo chcieli i będziemy żałować. I ja bym chciał z wami pogadać co to takiego by było. Jak sobie wyobrażacie siebie za drugie tyle? Co byście chcieli zrobić? Co mieć?
B: Stary, powiem ci, że za drugie tyle to ja będę miał żonę, dzieci i robotę – to jest mój plan cały, tak żyją moi rodzice i nie sądzę, żeby ze mną było inaczej.
A: Ale o czym marzysz? Nie wiem... Jest coś, co chciałbyś zrobić?
B: Nie wiem co masz na myśli dokładnie. Podaj przykład.
A: No to ja sobie wyobrażam moje życie podobnie. Ale marzy mi się, żeby kiedyś wyjechać gdzieś do Mongolii, na jakieś stepy, albo na pustynię Gobi i żyć z nomadami, jeździć konno i przede wszystkim mieć sokoła i polować z nim na zające. Będzie siedział na grubej skórzanej rękawicy i z kapturem na głowie, wiesz? Po prostu mieć sokoła. Wiesz, taki sokół...
B: Wiem. No to ja bym chciał wybrać się do Ameryki Południowej i przejechać ją wzdłuż i wszerz na jakiejś emzetce albo komarze, czy tam simsonie, nawet – byleby to było stare, i żebym miał ze sobą niemal nic, żebym mył się na stacjach benzynowych i rzekach, a jadł to, czym mnie poczęstują dobrzy ludzie. Wiesz, taki rajd...
A: Wiem. A ty?
C: Ale o czym my gadamy w ogóle? O ile ty z tym rajdem masz jeszcze szansę – no bo to kwestia jednych wakacji i objedziesz sobie Amerykę, to ty z tymi stepami to byś musiał porzucić wszystko, zonę, dzieci, pracę i żyć w szałasie i dobrze wiesz, ze to się nigdy nie stanie!
A: Nie załapałeś idei kutra. Pomyśl, że chcesz być outsiderem całe swoje życie, ale nigdy cię na to nie stać, nigdy. Nigdy się nie wypiąłeś. Chciałeś być samotnym wilkiem, chciałeś być straszny i patrzeć z byka na ludzi i mieć podarte dżinsy i nosić wielki nóż, nie wiem... No i nigdy ci się nie udało. Marzyłeś przez czterdzieści, pięćdziesiąt lat i teraz już za późno by straszyć, wypinać się i żyć w buszu albo być kowbojem. I wszystko, co masz to to, co sobie wymarzysz. I chociaż to cię boli i wiesz jaka to bańka mydlana, to tęsknisz. Wychodzisz z kina i trzymasz rękę przy biodrze, jakbyś gdzieś tam za paskiem miał pistolet. Nigdy nie zdradziłeś żony. Wakacje spędzasz w hotelach. Nigdy nie trzymałeś broni, ale zdarzyło ci się zostać napadniętym i wyobrażasz sobie jak by to było, gdybyś się nie dał, gdybyś im wpierdolił. Że mogłeś być hirołem, rozumiesz? I nigdy nie jesteś. To jest kuter.
C: Prch!
B: I co prychasz? Nie marzysz o niczym? Nie chciałbyś czegoś zrobić?
C: Nie no, chciałbym choppera.
B: I się nim bujać.
A: Gdzie?
C:No tak, wokół.
A: No to po byku. Za dwadzieścia lat – jak sobie wyobrażasz?
C: No tak jak wy.
A: To pogadane.
C: A spierdalaj. Po prostu gdzieś mam takie rozmowy. Co to wnosi, co to daje komu?
A: Wszyscy tu jesteśmy facetami. I marzymy. I niestety wyobrażenia nie do końca pokrywają się z marzeniami. Bo wyobrażamy sobie stabilizację jak u nas w domu, a marzymy o życiu Bonda lub jeszcze ciekawiej. I nie wierzę, że nie ma niczego takiego, czego nie zrobienia nie będziesz kiedyś żałował. Bo, stary, znam cię trochę i wiem, że to, co sobie wyobrażasz to nie to, o czym marzysz. I dzisiaj możesz to powiedzieć. A za dwadzieścia lat wszyscy będziemy sobie wmawiać, że następnego dnia jedziemy po kuter. Mów.
C: Nie.

V

-Miętus.
-No wiem.
-Dlaczego ja ci na to pozwalam?
-Bo jestem uroczy?
-Nie wiem.
-Dzięki.
-Co dzięki?
-Wiesz co powiedzieć, żeby podnieść faceta na duchu.
-No to dlaczego ja ci na to pozwalam?
-Chyba nie rozumiem pytania.
-Nieważne, całuj.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
kajkosh · dnia 21.06.2010 09:17 · Czytań: 701 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Lukas Wolf dnia 21.06.2010 12:32
Za dużo namotałeś i nie trzyma się to całości. No może za wyjątkiem tematu przewodniego - seksu. Albo ci go brakuje, albo jego nadmiar delikatnie cię otumania co ostatecznie daje ten sam wynik. Chwilami miałem wrażenie, że jednak coś chcesz przekazać, ale nadmiar określeń penisa tudzież pań lekkich obyczajów, znakomicie mi to utrudnił. :no:
Wasinka dnia 23.06.2010 10:22
Jakaś tęsknota za prawdziwa miłością tu zerka z tekstu, jakieś refleksje o sens życia potrącające... Gra, w którą wchodzimy czasem, a potem czujemy do siebie wstręt. Marzenia, pragnienia... I to - owszem. I ciekawe jest też to, że starasz się ubierać tekst w różne formy ukazywania rzeczywistości, świata bohaterów. Są błędy, niedociągnięcia - trzeba by dopracować.

Co mi przeszkadza - bohaterowie są studentami, tak można wynieść z treści. A prowadzą niektóre dysputy na poziomie meneli spod monopolowego. Przepraszam, ale jak ma się dupcenie, ruchanie i takie tam inne "pieszczotliwe" określenia kształtujące w jakiś sposób wypowiedzi i mówiące wiele o bohaterach do filozofii życiowej, Sartre'a itp. Mówią najpierw jak chłopki-roztropki, a potem lawina filozofii podanej na inny sposób zupełnie. Rozumiem zamysł, jednak wydaje mi się, że tu można by trochę sprawę przemyśleć. Nie twierdzę, że wszyscy studenci wypowiadają się elokwentnie, jednak coś by tu trzeba dodać gwoli scisłości i wiarygodności tekstu.

Ogólnie spostrzeżenia tu wyłożone warte są przeczytania, bo we wspólczesnym świecie są nader aktualne i adekwatne.
Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
11/05/2024 19:17
Jarku, bardzo poruszył mnie Twój wiersz, bo? Bo jest bardzo… »
ajw
11/05/2024 14:31
Dziękuję za komplement :) »
Kazjuno
11/05/2024 11:56
Przyznam się, Ivonno, że to moje drugie podejście do Lolki… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 10:12
Yaro Może prościej, będzie czytelniej? Szorty, z samej nazwy… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 08:32
Ivonno Ja Ci dziękuję za zieloną poświatę i gorąco… »
ivonna
11/05/2024 02:24
Zbysiu, witaj! A przede wszystkim wielkie dzięki za… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 21:29
Ivonna Przeczytałem bardzo uważnie Twoje opowiadanie dla… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 20:12
Zdzisławie Dziękuję Ci za pozytywny komentarz i podzielenie… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 19:38
Jacku i Valerio Bardzo Wam dziękuję za rewizytę, tak kiedyś… »
valeria
10/05/2024 17:12
Ja wiem czy taki słodki, raczej humorystyczny:) dzieciaki,… »
Janusz Rosek
10/05/2024 16:39
Dziękuję za ten komentarz i podpowiedzi. Postaram się w… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:40
Dzień dobry. "Zapewne są odbiorcy takiego… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:15
Słodki tekst dla dzieciaków. Przeszukaj zakamarki w domu i… »
Jacek Londyn
10/05/2024 12:59
Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na rozsypkę… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:46
Krótko, a treściwie - dobre opowiadanie, napisane sensownie… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty