Chciałbym przestać rozumieć, że to co o niej myśle, to co odczuwam jest proste, że nie ma zbyt wielu możliwych wyjść, że wszystkie są oczywiste, chce nie pamiętać albo nie znać, cofnąć się o parę lat, chce być naiwny i dać się nabrać.
Nie wiem skąd się wzięła w mojej głowie i czemu akurat ona, czemu w sytuacji podobnej do dziesiątek innych, wcześniejszych, sytuacji po których niczego się nigdy nie spodziewałem, sytuacji które zapominałem szybko i skutecznie. Pierwsze wrażenie? Nie było nawet czegoś takiego jak pierwsze wrażenie, nie myślałem o tym, nie działo się nic szczególnego a noc śmierdziała banałem, jak większość nocy w tamtym okresie. Potem była jeszcze jedna noc, jeszcze bardziej banalna, a teraz, teraz jest absurd.
Może to oczy, może wyćwiczony, lecz wyglądający całkiem naturalnie uśmiech, może pewność siebie lekko naginana przez wrażliwość, może to znów tylko moje myśli, dziwne krzyżówki sam nie wiem czego, niejasne połączenia, nielogiczne wnioski, samotność podporządkowująca sobie umysł bardziej niż inne moje choroby, iluzje i zaprzeczenia, tłumiony żal i prowokowany entuzjazm.
"Dotykam twoich ust, palcem dotykam brzegu twoich ust, rysuję je tak, jakby wychodziły spod mojej ręki" - próbowałem rysować, setki pomiętych kartek w koszu na śmieci, ręka drżąca z każdym dniem coraz bardziej...
"i wystarczy, bym zamknął oczy, aby zmazać to wszystko i zacząć od nowa" - od nowa? kartki lądują w koszu, nie potrafię nic zmazać, niecierpliwię się, palę mosty.
"usta wybrane pośród wszystkich, w absolutnej wolności przeze mnie wybrane, aby moja ręka narysowała je na twojej twarzy, a które przez niezrozumiały dla mnie przypadek dokładnie odpowiadają twoim ustom, uśmiechającym się pod moimi palcami." - po ukończeniu rysunku orientowałem się, że nie pasuje do niczego co znam, albo że nic z tego co znam, nie pasuje do mojego rysunku. obserwowałem uśmiech pod moimi palcami, uśmiech który nigdy nie był moim szczęściem, nigdy nie dawał mi szczęścia.
"I jeżeli całujemy się aż do bólu --- jest to słodycz, a jeżeli dusimy się w krótkim, gwałtownym, wspólnie schwyconym oddechu --- ta sekundowa śmierć jest piękna." - marzę by na sekundę umrzeć. codziennie skaczę z okna, rzucam się w przepaść, kładę się na torach, i zawsze, za każdym razem w niewyjaśniony sposób uchodzę z życiem; obolały, wątpiący coraz bardziej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Hazyn · dnia 20.07.2009 05:22 · Czytań: 581 · Średnia ocena: 1 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: